Dobra, przyznam się. Zrobiłam to. Zarejestrowałam się na pewnym portalu, który służy do zawierania mniej lub bardziej (nie)zobowiązujących znajomości. Osoby namawiające mogą czuć się winne ;)
Pierwsze zetknięcie z takim miejscem rodzi coś na kształt szoku i podniecenia. Nagle opada człowieka chmara facetów (plus jedna pani, która po początkowym podejrzewaniu jej o inną orientację okazuje się być po prostu pomocnym pracownikiem portalu) i sto milionów mrugnięć i maili od nieznajomych; wydaje się więc, że znalezienie kogoś fajnego będzie proste jak penis, i potrwa góra 5 dni. Gdy jednak zagłębiam się w te wszystkie wiadomości - nagle jakby ktoś zdmuchnął świeczkę na torcie i jest po herbacie.
Losie. Przebić się przez to stado dziwadeł graniczy z cudem. Przepraszam, nie chcę nikogo wyśmiewać, być może są to naprawdę fajni ludzie face to face, ale ja mam zboczenie przez blog i naprawdę nie umiem rozmawiać wirtualnie z kimś, kto np. na moje zagajenie odnośnie czegoś z jego profilu odpowiada mi: "Biorę cię w ciemno!". Moja wyobraźnia rusza pełną parą i albo widzę, że on mnie chce brać ciemną nocą w ciemnym aucie, albo chodzi mu o jakąś wyjątkowo ciemną część mojego ciała ;P No i co tu takiemu odpisać, żeby nie nawiązać w żaden sposób do seksu? Zaczynają mnie też już wkurwiać maile pt. "Powiedz mi coś więcej o sobie", ewentualnie "Co tam słychać u ciebie". Jeden zapytuje, czy miałabym ochotę korespondować, i zaprasza mnie do znajomości, to naprawdę ładnie z jego strony ;D Nie odpisuję na to, więc biedak dobija się dalej, o co mi chodzi, czy może nie rozmawiam z nieznajomymi :D (Ciekawe, po co miałabym w takim razie zakładać konto). W międzyczasie mam też już od innego zaproszenie do spa. Czy ludzie naprawdę nie rozumieją, że słowa są po to, żeby kogoś zaczarować? Wiem, czepiam się i jestem bezczelna, wymagając od kogokolwiek zaangażowania, tylko że mi nie chodzi o to, by pisać maile na 15 stron, czasem wystarczy jedno zdanie, ale celne, pokazujące, że ktoś ma zbieżne poczucie humoru itd... Aczkolwiek wydaje mi się, że i tak nie trafiają mi się aż tak bardzo "wyjątkowi inaczej". Ci "moi" nawet w większości potrafią napisać składne zdania i robią mało błędów ortograficznych! Czuję się podbudowana, haha. A tak szczerze mam nadzieję, że to, co spłodziłam o sobie, w jakiś sposób dalej będzie kosiło półgłówków i zostawiało jednak mimo wszystko w miarę normalnych. A przynajmniej takich, którzy nie będą mnie nękać namawianiem na seks.
Generalnie ciekawe opisy to rzadkość. Króluje moje ulubione "jestem jaki jestem" :D No doprawdy, uwielbiam. Na drugim miejscu widnieje "napisz, a sama się przekonasz" ex aequo z "nie lubię/nie umiem pisać o sobie/nie lubię się chwalić" oraz "tak naprawdę znają mnie tylko ci, którzy mnie znają" (no niebywałe!). Na trzecim miejscu stawiam ekipę, która uważa, że nikt nie czyta tych opisów, więc po co się wysilać :D Jest też koleś, który w miejscu, gdzie należy opisać siebie... obrzuca błotem kobiety. Bo my takie be, bo niczym się nie interesujemy, bo puste lale, które nie widzą świata poza swoim własnym wyglądem. Co ciekawe, poniżej nasz lowelas dodaje, że panienki bez foty w profilu mogą się od razu odpałować, bo on nie będzie na takie tracić cennego czasu i energii :)
Ale póki co wygrywa pan, który na swoje główne zdjęcie wybrał takie prosto spod prysznica, z jedną ręką (tak wielką, że spokojnie mógłby mnie nią złamać na pół), przeczesującą bujny włos, który rośnie mu również na obfitej piersi i pod pachą. Nie zdjęcie mnie jednak najbardziej frapuje, jeno podpis, który głosi: "Może to ty". Teraz to ja już nie wiem, kogo on szuka, ale że nie kobiety, to pewne :)
Żeby jednak nikt mnie nie posądził o dyskryminację, uczciwie przyznaję, iż z kobietami wcale nie jest lepiej. Poprzeglądałam sobie konkurencję i stwierdzam, że faceci mają tak samo przejebane jak ja :) Wśród pań dominuje oczywiście "jestem jaka jestem" oraz wszystkie inne konfiguracje usiłowań, by tylko nie napisać nic ciekawego. Kolejny częsty motyw to wymienianie, jaką to się jest niezwykłą, inną, szaloną i zwariowaną (absolutna standardowość dwóch ostatnich zdaje się sugerować, że duża część populacji w naszym kraju ma nie po kolei w głowie. Hm, w zasadzie może i racja), nieprzystosowaną, delikatną oraz romantyczną. Urzekają mnie opisy w stylu "lubię waniliowy i pistacjowozielony kolor, zbierać nenufary z powierzchni krystalicznego stawu, chłonąć zapach świeżo rozpalonej świecy o kształcie kwiatu paproci i szeptać czule w uszko do ciebie, mój aniele". Jedna pani chce (pisownia oryginalna) "przyglądać się spod przymrożonych powiek, jak zasypiasz pod dotykiem moich włosów". Ciekawe, czy włosy też ma przymrożone :D
Owszem, ja też czasem ukazuję światu takie cudne dyrdymały, ale robię
to z potrzeby chwili, a nie kiedy chcę znaleźć jakiegoś samca. Może jestem cyniczna i zazdrosna, fokle paskudna, a mój profil też pewnie na niejednego działa odpychająco, ale gdybym była facetem, to umarłabym na widok powyższego z nudów, przerażenia (że będę musiała pisać wiersze czy coś w tym rodzaju) i nadmiaru słodyczy. Dobra, wiem, ludzie są różni, nie należy mierzyć wszystkich własną miarą. Ale to również nie oznacza, iż czytając to wszystko, nie mogę pękać ze śmiechu :)