Smutna wiadomość obiegła świat. Nie żyje ktoś, kto towarzyszył nam całe życie, komu z zamkniętymi oczami można było powierzyć najbardziej wymagającą rolę i z kim nie dałoby się porozmawiać wyłącznie z powodu wstydu za własną niewiedzę, ignorancję i gnuśność. Człowiek z wybitnym życiorysem, z ogromną i mądrą siłą, z nieprzeciętną inteligencją i dobrocią. I z pogodą ducha niezależnie od okoliczności.
Od wczoraj czuję, jakbym straciła kolejnego dziadka. Profesor Władysław Bartoszewski był dla mnie jednym z tych bohaterów starej daty, niezłomnie wyznającym ponadczasowe zasady, twardo się ich trzymającym, a jednocześnie - mimo wielu przeżytych okropieństw - odznaczającym się niebywałą wrażliwością na drugiego człowieka. Taki niezachwiany autorytet moralny. Jest mi tak cholernie smutno, chociaż wiem, że zasłużył na tę dobrą, cichą śmierć i cieszę się, że przynajmniej koniec był dla niego łaskawy.
Patrzyłam dziś w niebo.
Mój dziadek zawsze zachwycał się brzozami. Mawiał, że są jak panny młode - w bielutkiej sukience, z zielonym wiankiem na głowie.
Brakuje teraz takich ludzi. Cieszących się niewulgarnie, z ciepłą radością życia, z wyważonymi poglądami i szacunkiem dla świata. Może to była ich odpowiedź na zło, które widzieli? Tylko czy po czymś takim szacunek i przebaczenie jest normalną reakcją? I czy, by być dobrym, trzeba najpierw doświadczyć takiego ogromu nieszczęść?
W rocznicę wyzwolenia Auschwitz oglądałam program z kadrami filmów nakręconych podczas tamtych wydarzeń przez dziennikarza. Mój umysł krzyczał. Na widok stosów wyschniętych trupów z powykrzywianymi twarzami, lądujących w nienaturalnych pozycjach w wielkich dołach. Rzucanych beznamiętnie. Mordowanych bez sensu. W zetknięciu z takim okrucieństwem nie wiadomo nawet, jak reagować. Żadna kara wydaje się niewspółmierna, bo czy śmierć oprawcy może przynieść ulgę, gdy już wszystko zniszczył? Może wobec tego rzeczywiście jedynym ratunkiem jest - uznanie, że tak było i tyle, i próby pojednania? Mój dziadek raczej nigdy nie mówił o Niemcach czy Rosjanach z nienawiścią. Bardziej w formie ostrzeżeń przed określonymi typami ludzi.
Czy wykorzystamy tę spuściznę? Świadków tamtych czasów coraz mniej. Skrajnych poglądów i dyktatorów więcej i ze wszystkich stron. Groźby historii przestają się liczyć w zderzeniu z szybkim zyskiem i nieograniczoną władzą. W każdym kraju jest wielu potencjalnych nazistów. Jak długo uda się powstrzymywać zło? Co będzie, gdy umrze całe wojenne pokolenie?
Staram się nie używać słów typu "każdy" czy "wszyscy", "prawdziwy" czy "normalny", ale w tym przypadku bez wahania mogę stwierdzić, że normalny człowiek jest wstrząśnięty widokiem krzywdy innego człowieka bądź zwierzęcia. Widokiem okrucieństwa i radości z powodu cudzego cierpienia. Normalny człowiek cierpi, patrząc na to. Kiedy wymrze pokolenie pamiętające wojnę i obozy, pozostaną po tym tylko ślady w literaturze, strzępki dokumentów, fotografie. Według mnie tych śladów jest dużo, problem w tym, żeby kolejne pokolenia uczyć pamiętania. Nie martyrologii i rozpamiętywania się w bólu - zwykłego pamiętania, że takie coś było, było to straszliwe i niepojęte, i nie powinno już nigdy przenigdy się powtórzyć. Bo dziś najczęściej uczy się myślenia o jutrze, ewentualnie o dzisiaj. Wczoraj jest nudne i bez znaczenia.
OdpowiedzUsuńŚladów jest dużo u nas. Ale świat to nie tylko my. Jestem ciekawa, czego o wojnie uczą w Niemczech. W Ameryce uczą tak mało, że zdziwiłabym się, gdyby ktokolwiek cokolwiek wiedział o holocauście, zresztą ostatnie sławne wypowiedzi pokazują, że nie zdziwiłabym się niesprawiedliwie. A tu już nawet nie chodzi o nas, o krzywdę polską. Nadrzędną prawdą jest, że ludzie muszą przestać się zabijać, po prostu. Tymczasem nie wydaje mi się, by historia czegokolwiek uczyła. Zwłaszcza że często jest fałszowana w zależności od potrzeb. Dlatego tak ceniłam Bartoszewskiego - potrafił ubrać słowa i walnąć je w punkt w ten cudowny, sobie właściwy sposób. I walnąć celnie. Potrzeba nam autorytetów moralnych, naprawdę moralnych, których nikt nie ośmieli się oczernić w ohydzie polityki i mediów. Bartoszewski miał prawo mówić głośno i dosadnie o trudnych sprawach, ponieważ przeżył zło, a kto po nim? Nawet prezydenta teraz się nie szanuje...
UsuńAle ładnie napisałaś! Nieprzeciętny masz talent do pisania. Też nieraz ciekaw byłem podręczników do historii z Niemiec, Rosji, Czech. Tylko weź znajdź czas na przeczytanie tego wszystkiego :/
OdpowiedzUsuń:*
Zwłaszcza że nie ma się czasu nawet na czytanie polskich ;) :*
UsuńAmen! :/
Usuń:*