Moje kochanie najcudowniejsze działa, jednak to nie była jego wina, tylko zasilacza, w którym robiły się jakieś spięcia i coś tam :) Na wszelki wypadek gładzę go jednak czule i troskliwie, żeby czuł się jeszcze bardziej doceniany (laptop, nie zasilacz) :D
A dzisiaj załatwiłam sobie i siostrze krótkoterminową dodatkową pracę. Czyli trochę mniej czasu, trochę więcej pieniędzy.
Dowiedziałam się też, gdzie spędzę Sylwestrową Noc :D Standardowy termin u mnie - gdy dowiaduję się dużo wcześniej, to potem cały rok jest spaprany :D
I najważniejsze - po ponad dwóch miesiącach wyszłam na miasto :D Hucznie i dumnie brzmi, a tak naprawdę pojechałam do knajpy odebrać prezent urodzinowy i świąteczny ;P Żeby nie było, ja również wręczyłam prezent świąteczny, popiłyśmy z Brasil cudowne grzańce (białe wino, syrop z czarnego bzu, pomarańcze) i w tańczących płatkach miniaturowego śniegu wróciłam do domu tramwajem, niemal całą drogę przebywając na bezdechu. Wszyscy kaszlą! I już się nawet nie fatygują, żeby zasłaniać twarz! W głowie lęgły mi się bardzo złowrogie i krwiożercze myśli z bejsbolem w roli głównej, ale niewiele dało się zrobić prócz mamrotania pod nosem rozmaitych inwektyw.
I tak rok powoli się kończy. Był dziwny, w sumie ciekawy, trochę porąbany, bardzo szybki. Pogmatwany, z ciężkostrawną końcówką, za to przynajmniej całkowicie pozbawiony idiotycznych problemów sercowych :) Taki tam sobie nie najgorszy. Ale życzenia złożę Wam już w nowym. Na wszelki wypadek ;)
Na razie więc tylko zapobiegawczo - wspaniałej zabawy!
A Little Party Never Killed Nobody!
Na razie więc tylko zapobiegawczo - wspaniałej zabawy!
A Little Party Never Killed Nobody!