Wraz z wyjściem na dwór wróciła odrobina równowagi. Cieszę się, bo dochodziło do tego, że oglądałam DOMO+ i płakałam na programach ogrodniczych :D Teraz na szczęście już tylko się zachwycam i chłonę. Swoją drogą uwielbiam ten kanał! Obserwując rozmaite rozwiązania notuję pilnie w głowie i już nie mogę się doczekać tego pięknego dnia, w którym będę mogła zacząć poważnie myśleć o przeprowadzce. A który niestety na razie jest jeszcze ciągle bliżej nieokreślony ;)
Wkręciłam się też w The Voice of Poland. Nawet chimeryczna Edyta Górniak nie przeszkadza. Resztę ekipy po prostu uwielbiam, a głosy uczestników... niewiarygodne, jak zdolnych ludzi mamy w Polsce, chwilami aż słów brakuje. Wczoraj zostałam zaszokowana podwójnie. Sarsa Markiewicz zaśpiewała Portishead! Za sam fakt, że w komercyjnym programie zaproponowano utwór tak niszowego zespołu, należą im się podziękowania. Swoją drogą dziewczyna ma piękną barwę głosu i wykonała to całkiem ciekawie. Chociaż nie jest to oczywiście Beth Gibbons.
A teraz w TVN Meteo obejrzałam kolejny odcinek Mai W Ogrodzie. Tym razem ekipa telewizyjna odwiedziła Ogród Botaniczny "Elżbietówka", położony blisko Poznania, w Brzeźnie.
Jestem pełna podziwu. Właścicielka kupiła w latach 90. ponad 5 ha ziemi, bardzo ubogiej. Sama z piątką dzieci kopała, sadziła, rozplanowywała i przede wszystkim - podlewała. To nie były czasy automatycznego nawadniania, a chmury deszczowe omijały suchy pusty teren. Początki były więc katorżnicze, noszenie wody w kanistrach do samej nocy po to, by chociaż trochę spowolnić więdnięcie i uratować sadzonki... Serce może pęknąć, gdy upał niweczy taki wysiłek. Na szczęście pomagali dobrzy ludzie i powoli coraz więcej roślin udawało się uratować, a im więcej ich było, tym lepszy tworzył się mikroklimat.
W tej chwili ogród, poza funkcją krajobrazową, pełni również funkcje dydaktyczne i społeczne. O szczegółach można poczytać TU - i warto, bo historia zakładania ogrodu nadaje się niemal na scenariusz filmu. Myślę, że wiosną zawitam do niego i ja. Chcę poczuć choć odrobinę energii tego miejsca. To będzie ważna lekcja... odwagi. Tak wiele pięknych ogrodów powstało przy pomocy wielkiej ekipy, z dużym nakładem środków finansowych. Tym większą dumą może napawać coś, co stworzyło się własną "krwawicą", od zera, swoimi rękoma i ciężką pracą. Marzy mi się takie miejsce. Może nie 5 ha ;), ale... własne, przez siebie zaplanowane, ze moimi błędami i sukcesami, z moją wizją i duszą.
Czasem myślę sobie, że jednak pomyliłam się kiedyś, bo nic we mnie ze ścisłego umysłu nie zostało. Kwiaty, fotografia, muzyka, piękno - to mnie aktualnie najbardziej interesuje. Wystarczy się wyszkolić i połączyć, co? Właściwie... Kto wie, za trzy tygodnie z hakiem witam nową liczbę w moim życiu. Może za jakiś czas otworzy przede mną ciekawsze możliwości? Może sama je otworzę.
Zostawiam Was z Raz Dwa Trzy. I... odrobiną światła :)