Postanowiłam z nikim się na dziś nie umawiać, nie wystawiać nawet pół czubka nosa na dwór i przeznaczyć wieczór w całości dla siebie. Zwłaszcza że zeszły weekend spędziłam niemal w całości poza domem. Wymyśliliśmy sobie koncert Noviki w Toruniu, na który pojechaliśmy w kompletnej mgle, napiliśmy się po taniości (duży drink z lubelską grejpfrutową po 7 zł!!! Tam to dopiero mają życie! :D), a następnego dnia wracałyśmy z Lessy autem godzinę dłużej niż zwykle, bo po kompletnej ślizgawce zamiast drogi i mijając trzy wypadki. Totalnie przemarznięte i trochę jeszcze zestresowane, zostałyśmy troskliwie zaciągnięte przez Górołazkę na sushi do absolutnie cudownej knajpy, w której starsza pani z obsługi rozprawiała z nami o premierach kinowych, następnie przeniosłyśmy się na cudne grzańce malinowe, a wieczór skończyłyśmy pizzą z szynką, pieczarkami, oliwkami i małżami, która śni mi się od tej pory po nocach. No zakochałam się w małżach!!! :D
Swoją drogą chyba kilka lat się nie ważyłam, co postanowiłam dzisiaj zmienić. Okazało się, że... nie było takiej potrzeby. Ważę dokładne tyle samo już od 15 lat, cholera ani drgnie ;)
A dogadzam sobie dość szczodrze, prawdę mówiąc. W tym tygodniu pochłonęłam m.in. spaghetti, grochówkę (moja ukochana zupa! Obok pomidorówki, rosołu, kremu z borowików i rybnej. I jeszcze może brokułowej i grzybowej, i takiej japońskiej z wodorostami :D), łososia z warzywami oraz znów pizzę, tym razem z krewetkami i małżami, za to na cieście żytnim. Ślinię się nawet teraz, pisząc o tym :D Dzisiaj natomiast mamunia zrobiła klopsiki z karkówki, zapiekane w sosie z pomidorów, pod kołderką z sera i mozzarelli. Odwdzięczyłam się koktajlem jogurtowym z awokado, kiwi, świeżo wyciśniętym sokiem z pomarańczy i dodatkiem pietruszki. Istna bomba witaminowa, w dodatku cudownie zielona, wesoła, nastrajająca pozytywnie i wspaniale orzeźwiająca :)
Gdybym miała podać moje ulubione danie, miałabym głęboki problem. Istnieje tak wiele fantastycznych potraw, tyle wariacji przepisów, niezwykłych połączeń i pomysłów na efektowne dekoracje, że, podobnie jak z podróżowaniem - żałuję, iż nie dam rady wszystkiego doświadczyć. Ale póki mogę, staram się doświadczać jak najczęściej i z możliwie jak największym rozmachem. Bo świat jest wspaniały, gdy można jeść. A zwłaszcza gdy można jeść ładnie i zdrowo, i gdy ma się wokół ludzi, którzy uwielbiają eksperymenty kulinarne, nie są zamknięci na smaki i potrafią delektować się nawet najprostszą sałatką.
A teraz, nucąc z Turnauem "Wszystko co piękne", planuję kąpiel w kulce musującej z dodatkiem bławatkowych kwiatów, peeling i maseczkę z ogórków, a potem jeszcze nawilżenie ciała balsamem jeżynowym. Niezwykła przyjemność już podczas samego pisania o tym, a co dopiero podczas doświadczania :)
"Bo świat jest wspaniały, gdy można jeść" - a jeszcze wspanialszy, gdy można jeść i nie przytyć (i to przez 15 lat...). Smacznego!
OdpowiedzUsuń:-*
To prawda :D Chociaż ja też nie jem wszystkiego, staram się zdrowo odżywiać, zwłaszcza że mój żołądek coraz gorzej trawi śmieci, i bardzo dobrze ;) Tylko czemu to zdrowe jedzenie jest takie drogaśne??
Usuń:*
Taka już chyba nasza uroda, że wpierdzielamy co chcemy, a waga ani drgnie. Ewentualnie w dół, jak już :/ Ale nie ma tego złego - możemy jeść, co dusza zapragnie, kiedy inni tyją od samego patrzenia :)))
OdpowiedzUsuńTo nietycie jest zgubne ;) Na szczęście istnieje jeszcze rozsądek, dla zdrowia i tak narzuciłam sobie sporo ograniczeń, więc chudość wcale nie gwarantuje jedzenia wszystkiego. Niemniej... lubię swoją chudość. Nie zawsze, ale odkąd wmówiłam sobie, że w tym tkwi mój urok, to zazwyczaj :D
UsuńOesu, wpadaj do mnie. Będę Ci pichcic. Frytki domowe, zapiekanki makaronowe, co tam chcesz. :D I bedę zazdraszczać, że nie tyjesz. :P
OdpowiedzUsuńPrzyjadę w PMSie, kiedy mam największe ssanie :D
Usuńkurde! a ja moge nie jeść i moja waga też nie drgnie! i wcale nie pociesza mnie fakt, że mięśnie są cieżkie. niesprawiedliwe to wszystko... a ja tak kocham smaki
OdpowiedzUsuńWg mnie jesteś teraz idealna, więc to nieważne, co mówi waga :) Nie lubimy wag, w żadnym wydaniu ;)
UsuńPowiem tak: jakie to piękne, jakie zielone! :D (tego się nie spodziewałaś, co? :P)
OdpowiedzUsuńTylko boję się, że to tylko ładnie wygląda.... :P
hanibal
Twój strach jest nieuzasadniony, przecież i tak tego nie spróbujesz ;P
Usuńwow, zazdroszczę ci najbardziej czasu na robienie sobie tych przyjemności. u mnie wszystko stoi na głowie...
OdpowiedzUsuńParę lat i dziecko Ci odrośnie na tyle, że znów będziesz miała na to czas ;)
Usuń