JayZ uświadomił sobie, że aktualnie przeżywa swoją dziewiętnastą w życiu sesję :D Choć wobec takiego wyniku moja kariera uczelniana może się schować, postanowiłam nie być gorsza i właśnie policzyłam, że pracuję już mniej więcej od 13 lat :D W tym czasie zdążyłam być: ekspertem od ręcznie robionych laurek, robolem na taśmie w fabryce, inwentaryzatorem, sprzedawcą, a potem kierownikiem w sieci telekomunikacyjnej, pomocnikiem w centrum ogrodniczym, logistykiem, asystentem i marketingowcem. Co ciekawe, jak na razie największy staż mam w laurkach :D
Rany, ten tydzień mnie zniszczył. I psychicznie, i fizycznie. W pracy wiadomo, ciągła przeprawa z półgłówkami, za to na siłowni zaliczyłam swój pierwszy spinning w wersji interwałowej (rany, jaką ja profesjonalną nomenklaturą teraz zajeżdżam, szpan na maxa) i prawie zeszłam, w połowie miałam momenty jęczenia z wysiłku, dobrze, że tam leci taka głośna muza :D
A propos muzy - jakieś 3 miesiące temu wypiął się na mnie głośnik zewnętrzny w telefonie. Zwyczajnie i bez ostrzeżenia nagle przestał działać. Najpierw byłam tym faktem głęboko oburzona, ale potem tak przywykłam, że oddałam telefon na gwarancję dopiero dzisiaj i to wyłącznie dlatego, że wszyscy mi o tym marudzili. Ja tam byłam całkiem szczęśliwa bez dzwonka :D
W związku z powyższym pożyczyłam od Lessy jej stare ustrojstwo, aby posłużyło za zastępstwo. Poustawiałam wszystko ładnie, łącznie z tapetą, po czym zaczęłam naukę pisania. I zonk. Po paru smsach z Bosską uzmysłowiłam sobie, że... nie mam dźwięku nadejścia wiadomości :D Co ciekawe, wszystkie inne dźwięki działają, więc zupełnie nie wiem, co jest nie tak. Najwyraźniej telefony w mojej obecności z jakiegoś powodu - liczę na to, że z zachwytu - stają oniemiałe :D
Czego ostatnio zupełnie nie można powiedzieć o mnie samej. Nie dalej jak parę dni temu, godzina 0:10, a ja przy zgaszonym świetle układam sobie bliżej niesprecyzowany układ choreograficzny (czyt. strzelam w nieskoordynowany sposób wszystkimi kończynami i macham głową aż do momentu łupnięcia w szyi). Podzieliłam kompletną fazę połowy świata i daję się codziennie ponieść fali energii, przetaczającej się przez piosenkę Pharrella Williamsa. UWIELBIAM JĄ!!! I ogromnie podoba mi się inicjatywa robienia na wzór jego klipu teledysków z różnych miast naszego globu. Oczywiście Poznań również przyłączył się do zabawy, a jej efekty możecie obejrzeć TU. Polecam bardzo! Filmik emanuje radością, a ciało samo podryguje w takt. Sprawdźcie, przyznacie mi rację :) Kocham moje miasto!!!
Na koniec jeszcze chciałam się pochwalić. Mianowicie moja wybuchowa akcja w firmie, zdaje się, przypomniała jej o istnieniu prawa pracy, na czym zaczynają korzystać również inni. Dzisiaj np. kadry same z siebie pokornie powiadomiły koleżankę, na jakim etapie jest jej aneks do umowy, co do tej pory nie zdarzało się NIGDY. Moje zwycięstwo moralne widocznie ma wydłużony termin :D Postanowiłam więc nagrodzić się za tak owocną walkę i w sklepie kupiłam, co następuje: bagietkę, lazur błękitny, camembert, łososia wędzonego, nerkowce i awokado. Po wyłożeniu całości na taśmę przy kasie sama siebie uznałam za obrzydliwego i wkurwiającego normalnych ludzi burżuja :) Ewentualnie można to jeszcze nazwać byciem singlem po awansie i podwyżce (choć niestety minimalnej z minimalnych) :D
Aktualnie zaś sączę cydr gruszkowy, półleżąc na kanapie w miłej muzycznej aurze, otulona ciepłem lampek choinkowych. Weekend!
czasem trzeba się poburżuić ;))) My nieraz łapiemy się na mamrotaniu przed ladą na dziale mięsnym, że tej szyneczki nasz kotek nie zje, to może by mu kupić trochę piersi. A tak naprawdę kupno sierściuchowi mięsa jest nie tylko dla niego zdrowsze, ale i tańsze - starczy na parę dni, kot się napcha i nie je świństwa z saszetki. Ale ten wzrok ludzi z kolejki - bezcenny :)))
OdpowiedzUsuńCieszę się, że do "góry" coś dotarło. Nawet jeśli, póki co, tylko do kadr, to i tak dobrze. Wiem sama po sobie, że czasem trzeba warknąć, inaczej dalej będą próbować na ile mogą sobie pozwolić we wchodzeniu na głowę.
Oj tak. A teraz jedna się obraziła, a druga jest miła, więc równowaga :D Ostatnio stwierdziliśmy, że każdemu od czasu do czasu potrzebna jest konkretna zjeba. Co najmniej dla zdrowia ;)
UsuńHaha, domyślam się, że patrzą na Was jak na fanatyków z Greenpeace ;) Ale sama pamiętam czasy, gdy najlepsze kąski warzywne przeznaczaliśmy dla zwierzątka... No bo jak tu o nie nie dbać?
Oczy ludzi w kolejce były jeszcze większe, kiedy dla nas braliśmy najtańsze, najbardziej dziadowskie parówki, a dla kota schabik ;)))
UsuńZłej energii trzeba się pozbywać, bo inaczej bucha parą jak z czajniczka. A to naprawdę szkodzi zdrowiu :)))
Poza tym, tłumiona, bucha w najmniej spodziewanym momencie ;)
UsuńPowalająca energia bije z tej notki :P
OdpowiedzUsuńMiłej soboty (i niedzieli też), burżujko ;-) No i smacznego!
UsuńP. S. Ale na moje starsze komenty też chyba odpiszesz?
:-*
Ruda, to chyba dobrze, nie? ;P
UsuńM., jak znajdę chwilę, to tak, bo aktualnie mam braki także i w materii czasowej :D
UsuńOj, coś słabo z tym odpisywaniem...
Usuń:-*
No przecież pisałam, że nie mam czasu...
UsuńLicząc dni od 21 do 25 stycznia uznałem, że może zapomniałaś... A co Cię tak absorbuje, jeśli można zapytać? Praca stara, czy... nowa?
Usuń:-*
Trzeba było pisać komentarze regularnie ;)
UsuńLudzie :)
Celna riposta, taką Cię uwielbiam! Ludzie? Ludzie Cię absorbują? A My to co, avatary jakieś ;-)
UsuńP. S. No i dzięki za odpisanie, przeczytałem wszystko!
:-*
Nie avatary, ale z Wami nie chodzę na piwo! Nad czym zresztą ubolewam ;P
Usuń:*
No micha mi się cieszy, kiedy Cię czytam no. :D Udziela mi się ta Twoja energia. :D
OdpowiedzUsuńI bardzo dobrze! Chociaż ja tam wiem, że sama masz swojej aż nadto ;)
Usuńwow, też lubię tę piosenkę. tez mna podryguje;) burżuju, ja jeszcze przed wypłatą suchary jem... ;) buziak;)
OdpowiedzUsuńChyba każdym podryguje :D A suchary zdrowe są, na żołądek, więc same korzyści :D
UsuńGratuluję awansu Czerwona! :)
OdpowiedzUsuńCzerwona na dyrektora! Wiesz, tego co jeździ drogimi autami :D
hanibal
Dzięki :) Mi takie auto niepotrzebne, mój Vincenty jest najlepszy ;P
Usuń