Ksiądz na kolędzie spytał mnie, gdzie studiuję. Starzeję się! Już mnie nie pytają o gimnazjum! Bez sensu! :D
A jak się ostatnio napłakałam przez sen... Śniło mi się, że mój
siostrzeniec wypadł z balkonu :| Momentalnie rozpętało się piekło,
zaczęliśmy się miotać, nie wiedząc, co właściwie robić, polecieliśmy na
dół, żeby może reanimować czy coś - a tam odkryliśmy, że dziecka nie ma.
Skonsternowani i z pustką w czaszkach wróciliśmy na górę, gdzie
otrzymaliśmy informację, iż w tym samym momencie z różnych balkonów
powypadały również inne dzieci (!), przy czym wszystkie albo spadły na
balkony położone niżej, albo jeszcze WISIAŁY. Wobec tego pospolite
ruszenie natychmiast nie wiadomo skąd wytrzasnęło rusztowanie i
postawiło je przy bloku; w tym samym momencie wyrósł na nim znikąd
KRZYSZTOF IBISZ i zaczął nas instruować, jak na owo rusztowanie wciągać
wiszące ofiary :D I o ile do tej pory wszystko było boleśnie
realistyczne, tak obecność Krzysia kazała mi się zastanowić głębiej nad
tym, co widzę. Najpierw nieśmiało, potem coraz odważniej zakiełkowało we
mnie podejrzenie, że mi ten Ibisz jakoś nie pasuje, nawet jak na
dziennikarza pojawił się stanowczo za szybko, i to w garniturze, i bez
sensu, a w ogóle to dlaczego sam tych dzieci nie wciąga, tylko się rządzi, do cholery. Gdy zdecydowałam, że nic się nie trzyma kupy i
najprawdopodobniej mi się wyjątkowo głupio śni - obudziłam się. Ale
takiego momentu grozy nie przeżyłam nigdy. Dzięki niech będą zatem za
Krzysia Ibisza, chociaż za nic nie wiem, dlaczego akurat on :D
Na jawie zaś robiłam standardowo za super ciocię, tj. zostałam zmuszona do rysowania historii piratów z Karaibów, łącznie z mackami Davy Jonesa, którego młody awansował na wyższego ewolucyjnie potwora, dorabiając mu wampirze zęby :D Narysowaliśmy również ducha, trupią czachę i całego kościotrupa ciężko doświadczonego przez los, bowiem kolana zginały mu się do tyłu, a kopuła składała z 5 łukowato wygiętych kości piszczelowych ułożonych w okrąg. Ach ten rodzinny talent plastyczny :D
Zapewne dzięki piratom przyśniło mi się potem, że moja firma w ramach osobliwego planu integracji każdemu z pracowników przekazała pod opiekę jakieś zwierzątko. Mnie trafiły się piękne, wielkie, kolorowe... papugi :D Co nieszczególnie mnie zachwyciło, cały sen łaziłam i wszystkich błagałam o pomoc w otwarciu klatki tak, żeby te papugi się nie rozlazły po całym budynku. Znów się zmęczyłam, znów bez sensu!
Na jawie zaś robiłam standardowo za super ciocię, tj. zostałam zmuszona do rysowania historii piratów z Karaibów, łącznie z mackami Davy Jonesa, którego młody awansował na wyższego ewolucyjnie potwora, dorabiając mu wampirze zęby :D Narysowaliśmy również ducha, trupią czachę i całego kościotrupa ciężko doświadczonego przez los, bowiem kolana zginały mu się do tyłu, a kopuła składała z 5 łukowato wygiętych kości piszczelowych ułożonych w okrąg. Ach ten rodzinny talent plastyczny :D
Zapewne dzięki piratom przyśniło mi się potem, że moja firma w ramach osobliwego planu integracji każdemu z pracowników przekazała pod opiekę jakieś zwierzątko. Mnie trafiły się piękne, wielkie, kolorowe... papugi :D Co nieszczególnie mnie zachwyciło, cały sen łaziłam i wszystkich błagałam o pomoc w otwarciu klatki tak, żeby te papugi się nie rozlazły po całym budynku. Znów się zmęczyłam, znów bez sensu!
Pozostając w klimacie ciepło-niewiarygodnie-piracko-wakacyjnym - trafiłam ostatnio na artykuł o
jednej z wysp Bahama, którą zamieszkują wyłącznie... świnie. Dokarmiane
przez mieszkańców innych wysp oraz turystów, pływają sobie w lazurowej
wodzie, w swej łaskawości pozwalają się fotografować, żyją w wesołym stadku i mają na
wszystko wyjebane. Wkurzyłam się! Wkurzcie się razem ze mną TU! Żeby ŚWINIE miały lepiej od nas???
Bez sensu!!!
Bez sensu!!!