15 października 2013

Maratoński sprint vol. 3

Na Rodos we wrześniu przypada statystycznie jeden deszczowy dzień. I choć nie mogę narzekać w tym roku na pogodę na wyjazdach, to oczywiście nie byłabym Czerwoną, gdyby ten jeden statystyczny deszcz mi odpuścił ;) Na szczęście w 30 stopniach nawet ulewa nie robi specjalnego wrażenia, zwłaszcza gdy spędza się ją w błyskotliwym towarzystwie, wznosząc toasty Campari pod parasolami knajpy na dachu z fantastycznym widokiem.

by JayZ
by JayZ

Miasteczko Lindos już na wstępie urzekło nas specyficznym rondem wielkości obwodu rosnącego na nim drzewa, które objechaliśmy chyba 20 razy w poszukiwaniu miejsca. Jak się okazało, na Rodos (oprócz miasta Rodos, gdzie jest wydzielona strefa płatnego parkowania) bardzo blisko centrum można znaleźć ogromne i najczęściej w większości niepozajmowane darmowe parkingi. Podobnie jest z toaletami, które np. na plaży są zupełnie bezpłatne. W Polsce to nie do pomyślenia - pewnie dlatego to oni mają kryzys, nie my ;P

W Lindos mieliśmy ambitny plan wejść na Akropol, zgubiliśmy się jednak błyskawicznie w bielutkim labiryncie uliczek, a szkoda nam było osiołków, na których można wjeżdżać (tak brzmi wersja oficjalna, a po prawdzie szkoda nam było siana. Tego w euro ;)), poza tym doskwierał taki upał, że nagle wszystkich pociągnęło do wody. Wg przewodnika mieliśmy przed sobą bardzo piękną, choć niezbyt szeroką plażę. Istotnie - szeroka to ona nie była. Niezbyt liczne leżaki znajdowały się niemal jeden na drugim, a o położeniu się gdziekolwiek pomiędzy nimi nie było mowy. Za to wokoło woń rozsiewały aromatyczne zioła, a sama zatoka zapierała dech w piersiach. No i pływały tam kraby :)

by JayZ
by JayZ
Wleźliśmy na kamienisty murek i wystawiliśmy się do słońca. Zaczęły mi doskwierać kamyki, więc dla zminimalizowania niewygód złożyłam ręcznik wzdłuż na pół i - choć nie wierzyli, że się zmieszczę - zmieściłam się. Ponieważ już wcześniej irytowałam ich swoimi niewielkimi rozmiarami, a raz nawet nabijali się ze mnie, że skuter by mnie przejechał, bo mnie nie zauważył, posypały się komentarze typu:
Czerwona jest tak mała, że Smart to dla niej auto rodzinne.
Czerwona jest tak mała, że chips to dla niej kotlet.
Czerwona jest tak mała, że paluszek to dla niej 100g frytek. 
Czerwona jest tak mała, że wanienka dziecięca to dla niej basen. 

I wiele innych, które ci zazdrośnicy wypowiadali, a ja im wspaniałomyślnie wybaczałam (a tak serio śmiałam razem z nimi ;)). Ekipa udała się pod każdym względem - wszyscy pełni życia, wszyscy spragnieni wrażeń, wszyscy żarłoczni (no bo ta fasolka strączkowa doprawiona miętą, ryba w sosie z ziołami, różowa pianka a'la chmurka i najcudowniejsze greckie pomarańcze...!), wszyscy z kompleksami, które obśmiewali przy każdej okazji, jako że wszyscy z dużą dozą szyderczego poczucia humoru i autoironii. I wszyscy bezwstydni przy okazji różnych fizjologicznych czynności, jak np. sikanie niemalże na szosie czy umawianie się, kto teraz idzie na kupę :D Gdyby natomiast sklasyfikować nas po tym, co najczęściej wypowiadaliśmy, brzmiałoby to tak:

Lessy: Idę po deser. I po brukselkę. Nigdy więcej all inclusive.
JayZ: Posmaruj mnie 10 na bokach, a 20 na plecach. Ale tu nie, tu mnie posmaruj olejkiem!
Han: Wiem, wiem, Czerwona - tak tu zielono i tak ładnie, że pewnie chcesz zdjęcie?
Czerwona: Jeść mi się chce! Jak tu cudnie... Kwiatuszki!

17 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. A wiosną wołam tak: "BOCIUŚ!" :D

      Usuń
    2. wolaj wołaj :) im szybciej coś przyniesie, tym szybciej będę miała seksa! za jakies 15 lat...

      Usuń
    3. 16 ;P Pamiętaj, trzeba liczyć 9 miesięcy na ciążę ;P

      Usuń
  2. i te biedne osiołki tak zapitalaja z turystami na grzbiecie?! to jest wyzysk idź protestuj no!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu wyzysk, żarcie dostają ;) Wydaje mi się, że one tam głównie z dziećmi idą, nie wiem, widziałam je tylko w stajence...

      Usuń
    2. a ty bys za żarcie nosiła?! dzieci jeszcze, małe zdrowe niech popylaja na krótkich nózkach;) to tam na zdjęciu to stajenka? to parking;) buciak;)

      Usuń
    3. Przecież pracuję na żarcie, co za różnica, jak ;) Coś Ty, tam było naprawdę gorąco... Parking, stajnia, zwał jak zwał, i tak muszą stać ;)

      Usuń
  3. kochanie dzięki za kupę śmiechu od rana! no to ide po jabłuszko... jak sie nie ma all inclusive to smakuje jakoś lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. My też trafiliśmy prawie na deszcz w miejscu, gdzie pada trzy razy w roku :P Ale prawie, bo tylko lekko pokropiło i zaraz przeszło ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas padało nawet całkiem całkiem, ale też tylko parę chwil. Takie deszcze to ja lubię ;)

      Usuń
  5. Cudne zdjęcia! Kurcze, ciągle Tobie słodzę ;p

    OdpowiedzUsuń
  6. Od razu człowiekowi lepiej na sercu, kiedy sobie popatrzy na te zdjęcia, słońce, wodę, czy tego kraba. Przywiozłaś nam dużo słońca z zagranicy i poprzesyłałaś po kablach :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach, nawet nie wiesz, jak bym chciała tam wrócić, autentycznie mnie nosi! Ale wreszcie skończyłam relację, więc może uda mi się wrócić do rzeczywistej aury ;)

      Usuń