Jestem pieprzonym narcyzem :D Po raz pierwszy od około 2 lat spotkałam się z trochę dalszą rodziną. Wcześniej jakoś całkiem mimo woli zrobiłam się na bóstwo :D W sumie nic takiego, ledwo tam zwykła kiecka i dość niskie obcasy, ale całą resztę załatwił mi środek cyklu ;) Słowem - wzbudziłam powszechny zachwyt, czemu się nawet szczególnie nie dziwiłam, raczej akceptowałam wyrozumiale :D Cóż, trzeba korzystać, PMS nadciągnie już za tydzień, a wraz z nim ciemna deprecha i katastrofa na skórze ;)
A propos środka - jest źle. Jest kurwa bardzo, bardzo źle :D Jechałam wczoraj do miasta, mecz był, więc po drodze miliony policjantów... tak mi przywaliło, że miałam ochotę zatrzymać się na środku jezdni, wciągnąć do auta pierwszego z brzegu przedstawiciela władzy (oj tak, władzy...!) i potem zrobić z nim różne mało przyzwoite rzeczy. Hamowała mnie tylko świadomość, że w razie gdybym miała pecha i go uwiodła trwale, a potem rzuciła, to mogłabym mieć drobne kłopoty. Wiadomo, z policją lepiej nie zadzierać. No i powód drugi - nie mogę. Nie mogę i koniec. Narcystycznie przypuszczam, że przecież gdybym chciała, to znalazłabym jakiegokolwiek kandydata natychmiast, od ręki. Wystarczyłaby jedna wizyta na portalu randkowym ;) A nie mogę, no nie wyleczyłam się ciągle. Ja pierdolę, czemu to wszystko jest takie posrane :D Gdyby dało się użyczać niepotrzebną ochotę na seks innym, zarabiałabym miliony. To powinna być terapia przyszłości. Jest tyle niedopasowanych temperamentami par, które mogłabym obdarzyć chcicą, niech ją ode mnie zabiorą! Sądząc po moim szczęściu do facetów, to na wieczne nieoddanie, czyli czysty zysk dla wszystkich. Prócz terapeutów ;)
Przypomniała mi się teraz taka scenka z któregoś letniego weekendu. Byłam ze znajomymi nad jeziorem i wieczorem poszliśmy sobie na imprezę na plaży. Głęboka noc, wszyscy się bawią, na horyzoncie z nieba rąbią błyskawice, romantica w chuj, a jakaś parka idzie sobie daleko w wodę i siedzi tam w swoich dość sugestywnych objęciach około godziny... Wraz z Bosską życzyłyśmy im, żeby pękli, razem z gumką. Normalnie czyste chamstwo i grubiaństwo, a świat jest smutny i zły :D
Gdybym jeszcze była brzydka, stuknięta i koślawa. A może ja jestem zwyczajnie zbyt idealna i to odstrasza? :D Zwłaszcza że mam świadomość tego, iż jestem całkiem fajna ;) Dzisiaj na przykład mi się śniło, że koledzy filmowali fajne laski, i w tym śnie
byłam okropnie oburzona, dlaczego wobec tego nie filmują mnie :D
No bo trzeba się doceniać. Jak nie ja, to kto?
Chociaż muszę przyznać, że moi rodzice stanęli na wysokości zdania. Gdy rodzina zapytała, na kiedy planuję wesele, tata jakby całkiem mimochodem pospieszył z wybawieniem, podsumowując niefrasobliwie, że faceci to tylko problemy i bez sensu :D Mój tata w ogóle jest najlepszy z tymi swoimi odpowiedziami. Kiedyś napisał mi rozbudowanego smsa pt. "Fotelik". Na moją uprzejmą odpowiedź "Co fotelik?" odparł: "Error, sorry" :D Kiedy się potem zobaczyliśmy, spytałam, skąd taki dobór słów (poza tym, że zna łacinę i podstawy angielskiego). Odrzekł, że przecież "Przepraszam, pomyłka" byłoby dłuższe :D Cóż - bezsprzecznie ;)
Z kolei gdy wróciliśmy z gościny, moja mama z jakąś taką kipiącą satysfakcją powiedziała pod nosem "Mam ładne dzieci" :D
Boże, mój narcyzm przenosi się nawet na rodziców. Chyba że jest odwrotnie ;)
Nuta na dziś, idealnie odzwierciedlająca stan duszy (a zwłaszcza ciała) TU. Co by sobie nie komplikować już wystarczająco skomplikowanego życia skomplikowanym tekstem ;)