Stwierdziłyśmy z dziewczynami, że życie jest znacznie trudniejsze, gdy jest się istotą myślącą, dlatego postanowiłyśmy totalnie się odmóżdżyć. Czyli puściłyśmy sobie playlistę disco polo :D Powątpiewającym we właściwy stan mojego umysłu zaręczam, iż oczywiście nie jest tak, że ja tę muzykę lubię. Nie cierpię do niej tańczyć (no może z wyjątkiem "Szalonej" ;P) ani nie słucham jej w celach koneserskich - ale gdy ma się doła na granicy dna i nic nie wskazuje na to, by dało się go prędko pozbyć, disco polo to najwdzięczniejszy towarzysz, słowo daję! Na wszelkie smutki i smuteczki do tej pory skutkowało
"Co ty mi dasz" Miga oraz
"Tarzan" Tarzan Boya. Niniejszym do obowiązkowego zestawu dołączam jeszcze
"Straciłaś cnotę" Toples. Niech nikogo nie zmyli tytuł - to nie żadna podpucha, ta piosenka naprawdę traktuje o stracie cnoty :D
Ja pierdzielę, niech mi ktoś łaskawie wyjaśni, kto te pieśni wymyśla?? Ja najwyraźniej mało zdolna jestem, bo chyba bym nie podołała :D
Ale żeby nie było, że karmię się samymi idiotyzmami, na swoją obronę odkrywam niniejszym fakt, że byłam na koncercie Lejdis bez Gentlemen. Grupa składa się z pięciu pań, grają fantastyczne, energetyczne covery rozmaitych piosenek i potrafią rozruszać chyba każde towarzystwo. Gdybym miała kiedykolwiek mieć wesele, to tylko z takim zespołem!
Z aktualności - zaliczyłam parę randek. Jedna była katastrofą, bo ja naprawdę lubię rozmawiać sama ze sobą, tylko niekoniecznie w towarzystwie... Ale to wcale nie tak, że go zagłuszałam! Po prostu gdybym nic nie mówiła, to byłaby kompletna cisza. Co ciekawe, chłopak proponował mi potem drugie spotkanie, więc najwyraźniej musiałam mówić z sensem :D
Zaś jeszcze inny facet był... cudowny i słodki, i elektryzujący, taki w sumie w sam raz... tylko że nagle przestał być miły i czuły, a stał się zimnym gnojkiem. Podejrzewam schizofrenię czy coś równie krzepiącego, więc - choć nie bez żalu - skończyłam tę dziwną przygodę.
I tym sposobem nie muszę kupować żadnego nadprogramowego prezentu na święta ;)