6 listopada 2016

Bez drogowskazu

To dziwne, ale nigdy wcześniej nie byłam sama w lesie. 
Nie zapuściłam się ten pierwszy raz głęboko, ledwo na skraj, lecz od razu poczułam różnicę. To było prawdziwe obcowanie z drzewami, ze ściółką, z szelestem liści, z pochowanymi, a przecież bacznie mnie obserwującymi zwierzętami, wreszcie z własnym, nie do końca irracjonalnym lękiem oraz respektem przed potęgą przyrody, drzew, przed mieszkańcami tego szumiącego miejsca. 
Byłam ostrożna, zwracałam uwagę na rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałam, każdy dźwięk budził moje zmysły, upominałam sama siebie, gdy na chwilę traciłam czujność. Wydawać by się mogło, że w takim napięciu nie zaznam spokoju - a jednak wypoczęłam przez ten czas w zupełnie nowy, niezwykły sposób. Jakby pierwotny instynkt przetrwania w lesie był moją drugą naturą, która, tłamszona przez lata, wreszcie doczekała się uwolnienia. 

Z rozwagą stawiając każdy krok, zboczyłam ze szlaku i dostrzegłam bielącą się w młodym zagajniku czubajkę kanię. Potem drugą, trzecią, i tak, uwiedziona aromatem ziemi i liści, dotarłam do miejsca, gdzie "płonął" las. Na tle zielonych sosen szaleństwem kolorów odcinały się kępy drzewek, sprawiające wrażenie, jakby naśladowały jęzory ognia. Stałam zaczarowana.  

Las oszałamiał ilością barw, faktur, kształtów. Poskręcane korzenie, gałęzie wyginane wiatrem, ciągła walka o przetrwanie gatunku, mądrość ewolucji, dzięki której świat fruwa, spada, umiera i żyje.

Idąc po czyichś śladach dostrzega się mniej niż przedzierając się samemu przez dziewicze ostępy.
Warto czasem zmienić ścieżkę, zignorować drogowskaz, zrobić coś pod wpływem impulsu. Nawet gdy draśnie kolcem i zaplącze nogawkę. Nawet jeśli nagrodą będzie tylko wewnętrzny zachwyt, najmniejsza iskierka radości, ziarenko uśmiechu.
Ostatecznie... czyż to naprawdę niewiele?



















10 komentarzy:

  1. chciałabym mieszkać w takim miejscu.., uwielbiam las.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też bym chciała. Może marzenia się spełnią :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. To prawda... Chociaż ja kocham las o każdej porze roku :)

      Usuń
  3. Też nie byłam nigdy sama w lesie. Zresztą dziś bym się bała, bo cały czas bym myślała, że gdzieś tam w krzakach czai się jakiś koleś z małym siurkiem i dużą strzelbą.

    Zdjęcia przepiękne. Brak mi tej złotej polskiej jesieni, szczególnie w tym roku. Od razu spadła temperatura i zrobiło się buro. A tam bym chciała poszumieć liśćmi, przespacerować się między drzewami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze mówiąc bardziej bałam się dzików niż ludzi ;D

      To prawda, w tym roku szybko - szybko w stosunku do poprzednich lat. Ale to wcale nie jest jakaś anomalia, przecież jeszcze nie tak dawno na 1 listopada ubierało się już w grube kurtki, kozaki, padał śnieg i zaraz robiła się tęga zima! Więc chyba i tak nie możemy narzekać ;) Ja już mentalnie jestem w świętach, więc liście powoli przestają mi być potrzebne do szczęścia. Cieszy mnie szron i mróz :D

      Usuń
    2. "Cieszy mnie szron i mróz" - o maj gat! A ja uciekam w marzenia o rajskiej plaży i grzaniu dupki na złocistym piasku ;)))

      Usuń
    3. Mnie tylko śpiączka bierze, jak zawsze o tej porze ;) I przez ten brak energii mi zimno, ale poza tym naprawdę lubię jesień ;)

      Usuń
  4. 1. Piękne zdjęcia.
    2. Śliczna wiewiórka.
    3. Cudowne kolory.
    4. Uwielbiam kanie ;)
    5. Czasu mi brak :(

    :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi też brak czasu, zwłaszcza na sen, którego ciągle mi za mało!
      A jak idzie? :) :***

      Usuń