Ja pierdzielę. (Właśnie sobie uświadomiłam, że w weekend jest zmiana czasu.)
W tym tygodniu zaliczyłam zgon. Siedziałam na spotkaniu z producentem i tak mi zjechało ciśnienie, że nie mogłam utrzymać otwartych oczu :D Strasznie głupio się z tym czułam, bo pan mówił interesująco i naprawdę chciałam go słuchać, a tymczasem walczyłam ze sobą, miotałam się na krześle, żeby się ocucić, prawie dostałam zespołu niespokojnych nóg, którymi machałam dla pobudzenia krążenia... Dobrze, że pan zwracał się głównie do koleżanki...
Na szczęście wystarczyło się wcześnie położyć do wyra, żebym nabrała energii. Zdaję sobie sprawę, że powinnam po prostu chodzić spać z kurami, ale - że pociągnę ptasią nomenklaturę - jestem sową i nie umiem. Szczyt mojej aktywności przypada na okolice północy i co ja na to poradzę? Wtedy zaczyna mi się chcieć, mogłabym się uczyć, robić porządek, nawet ĆWICZYĆ! A tu jak na złość trzeba do wyra, bo się nie wstanie. I tak ciągle walczę z naturą. Ech, wieczna udręka, kolejna rzecz pod górkę ;P
Ej wiecie, co właśnie odkryłam? Że na youtube można sobie zmienić tempo piosenki! Ale super, wreszcie mogę słuchać soundtracku z Greya w wersji, którą lubię, czyli szybszej :D Przyda się na rozbudzenie. Tzn. no takie normalnie rozbudzenie, nie że zmysłów ;P
W ogóle dopiero tydzień temu dotarło do mnie, że już w ten weekend są święta. Wcześniej zupełnie o tym nie myślałam, ponieważ w mojej branży każdą świąteczną akcję zamyka się dużo wcześniej i np. teraz mentalnie jesteśmy już przy grillu, a nawet Wszystkich Świętych :D Dostajemy też oferty kupna rozmaitych ciekawostek, np. pyłu kąpielowego dla szynszyli :D
Ale ogarnęłam się w porę, nawet spłodziłam trochę stroików, a na praktykach śliczne koszyczki z narcyzami i bratkami.
I się pochwalę - w szkole dostałam szóstkę za ślubny bukiet :D Można by go trochę jeszcze podrasować, ale szkoła ma ograniczone możliwości, więc i tak, uważam, wyszło nieźle. Zaczęliśmy też zajęcia z angielskiego. Mamy pełno nowych słówek, a jedno ćwiczenie z rozsypanych literek było tak trudne, że kończyłam je w domu! Fajne, taka łamigłówka, muszę się panu spytać, z jakiej książki nam to skserował, chyba sobie ją normalnie kupię dla odświeżenia. Co prawda powinnam się raczej przyłożyć do łaciny... ;)
Zasadniczo chciałabym teraz złożyć Wam życzenia, tylko trochę mi głupio, ponieważ post rozpoczęłam od gorszącego przekleństwa. Chociaż właściwie dlaczego akurat to, a nie inne słowo jest wulgarne, i dlaczego W OGÓLE wulgaryzmy są niby takie złe? Ja tam je lubię, oczywiście umiejętnie wplecione. No to skoro się rozgrzeszyłam w tym temacie, życzę Wam na tę Wielkanoc wewnętrznego spokoju i odrobiny zadumy. I takiego już prawdziwego rozgrzeszenia, pozwolenia sobie na błędy - byle bez obciążania kręgosłupa moralnego. Moralność nie jest teraz zbyt modna - ale z nią jest się lekkim jak piórko. Skrzydlatych świąt!
Witaj w klubie zapracowana SOWO! Wesołych Świąt!!! I oczywiście dyngusa takiego, abyś musiała się przebierać, co najmniej trzy razy, łącznie z bielizną ;)
OdpowiedzUsuń:***
Och nie, tylko nie to! Za zimno ;P
UsuńDużo słońca Ci życzę, i spokoju. Mam nadzieję, że zatrzymasz się trochę w tym biegu, Pracusiu ;)
Ściskam! :*
Przytulam! :*
OdpowiedzUsuńDzięki...
UsuńA gdzie tam "pierdzielę" to wulgaryzm ;))) No chyba, że już tak "zwulgarniałam", że mało co mnie rusza, a inny zarumieni się na "motyla nóżka!" ;)))
OdpowiedzUsuń"Moralność nie jest modna" - pierwsze skojarzenie to Warsaw Whore. Chciałabym polemizować, wyłożyć swoje racje, ale wystarczy, że przypomnę sobie choć jeden odcinek i cichutko muszę Ci przytaknąć.
Wypoczywaj ile wlezie, bo długo może nie być okazji. Pogoda chyba robi się coraz ładniejsza (u mnie teraz pokazało się piękne słoneczko), więc tylko korzystać. Też mam problemy z ciśnieniem, bo kiedy spada to prawie czuję, że mam coraz cięższą głowę. Oczy same mi się zamykają, nie można tego pokonać. Krok dalej jest już chyba tylko narkolepsja ;)))
Mnie ruszają wulgaryzmy w niewłaściwych "rękach". Wszystko zależy od tego, z jakim wdziękiem się je wypowiada :D
UsuńHaha, no tam to chyba próżno szukać choćby cienia moralności ;) Bardziej jednak smuci mnie, że to pewnie odwzorowanie dużej części społeczeństwa...
Rety, może ja już mam jej początki :D I Alzheimera, i paru innych takich milusich...
a ja muszę kawę zrobić i to mocną, chcesz? na zmianę trybu sowa na skowronek, polecam dziecko. nie ma leszego lekarstwa na "nie chce mi się jeszcze spać" padasz w okolicach 21ej i po sowie;) heh, do miłego;)
OdpowiedzUsuńNie piję, nie lubię :) Ale dziękuję, może być herbatka z zielska :D Wiesz, ja mogę paść w każdym miejscu i o każdej porze. Ale po prostu lepiej funkcjonuję, wstając później i idąc później spać. Tego ani dziecko, ani praca, ani nic nie zmieni, więc raczej podziękuję za to "lekarstwo" :D
Usuń