Jestem przodownikiem pracy. Został mi jeszcze urlop z zeszłego roku!
Nie mam pojęcia, jak to zrobiłam, zważywszy zeszłoroczne rekordy wycieczkowe, ale chętnie wierzę naszej kadrowej :D
Natomiast uwierzyć nie mogę, że już jest sierpień. Kiedy, się pytam, kiedy to minęło?? Gdy patrzę na statystyki moich wpisów, zadaję sobie to samo pytanie. No ale jak to kiedy? Codziennie w biurze! Na szczęście od jutra urlop - bo zaczynam odczuwać coraz gwałtowniejsze przesilenie wszystkim, nawet ludźmi z pracy, mimo że się szczerze przyjaźnimy. To nie jest zdrowe, tyle czasu spędzać razem.
Dla równowagi zatem weekendy lub wieczory poświęcam najbliższym spoza branży, że tak to ujmę. Jakiś czas temu postanowiliśmy zrobić sobie z Lessy i JayZ dzień świętej trójcy. Ponieważ aktualnie mamy pewne trudności rozmaitej natury w wyjechaniu gdzieś razem, postanowiliśmy poudawać turystów i porobić sobie zdjęcia w Poznaniu, na przykład z hydrantem tudzież automatem parkingowym, które okazały się szalenie fotogeniczne :D Wszak przy nas wszystko nabywa urody ;) Dzień kończyliśmy w modnej knajpie Dragon, która za moich licealnych czasów była mekką nieletniej młodzieży, teraz natomiast jest świątynią chyba już wszystkich, bo niezależnie od tego, jak się człowiek ubierze, i tak tam pasuje. W pewnym momencie rozpętała się iście dragońska burza i rozłączyła prąd całej dzielnicy, powodując okrzyki aprobaty wszystkich gości, którzy poczuli romantyzm sytuacji, gdy obsługa ruszyła ze świeczkami i podgrzewaczami. Nawet w kiblu był klimat! Radość zbladła jednak nieznacznie, gdy poinformowano nas, że w tym momencie sprzedaż jest niemożliwa. A nam już od dłuższego czasu odzywała się gastrofaza... Dopiliśmy więc nasze trunki i poszliśmy w miasto szukać żarcia, a tam... wszyscy o świeczkach! Romantico jak w pysk strzelił :)
A w któryś, lipcowy z kolei dzień ukulturalniałam się znów w teatrze. Sztuka "Słoneczni chłopcy" z Fronczewskim i Kowalewskim - mistrzostwo :) Naśmiałam się, zdumiewając przy okazji kunsztem aktorskim obu panów. Stara szkoła!
W zeszły piątek zaś... znów się ukulturalniałam :) W parku przy Starym Browarze wystąpiła z darmowym koncertem Młoda Polska Filharmonia. Zagrali przeboje muzyki filmowej, a potem wespół z wokalistą Michałem Szycem (który występował w Voice of Poland i Debiutach w Opolu) - utwory muzyki rozrywkowej. Było super, mimo niewygodnej, trudnej akustyki na wolnym powietrzu. Przy Gwiezdnych Wojnach i Władcy pierścieni zanurzyłam się w melodii całkowicie, ale prawdziwą petardę zafundowali nam podczas "Sex on fire" z repertuaru Kings Of Leon. Szał! Jaki ten Michał ma głos, ciary!
A z kolejnej beczki - ostatnio na działce wkurwiła mnie wiewiórka! Od
pewnego czasu jest stałym bywalcem, ale ostatnio przesadziła - czytam ci
ja sobie spokojnie Sapkowskiego, wyciągnięta na leżaczku, popijając
wodę z malinami i miętą, gdy nagle coś mi leci prosto na łeb! Patrzę, a
to wiewióra uczapliła się wprost nade mną i skubie sobie jakby nigdy
nic szyszeczki, a puste łuski spuszcza mi wprost na głowę. Gdy jej
pogroziłam, zlazła niżej, przyjrzała mi się uważnie, po czym wróciła na
drzewo i dalej wpierdzielała. No i się normalnie musiałam przenieść!
Skandal :)
A fokle wczoraj odkryłam cudowny lumpeks, w którym mają dużo małych rozmiarów :D Jestem zachwycona, bo za 3 bluzki i kurtkę przeciwdeszczową (rozmiar dla 14latki :D) zapłaciłam 20 zł :)
A gdy wracałam do domu, wykazałam się obywatelską postawą i spytałam starszego pana, który siedział na schodach pod blokiem z głową opuszczoną w dół, czy się dobrze czuje. Pan spojrzał na mnie z niemałym trudem i odrzekł tylko: "Spox." :D Potem widziałam, że był po prostu ostro zawiany. Kurde, nawet pijaczki idą z lingwistycznym duchem czasu ;)
A jeszcze jedno, jak już tak zaczynam wszystko od "a" ;) Obejrzałam ostatnio trailer do Fifty shades of Grey - tyle że nieoficjalny, z zupełnie innymi aktorami. I ten Grey grany tam przez Bomera jest taki, że ojaciepierdziuinaprawdemimokronajegowidok. Normalnie nic tylko zdejmować gacie i to przez łeb, gdyby on grał w tym filmie, to na pewno bym poszła do kina się poślinić. I co się okazuje? Że ów Bomer jest gejem! No kurwa!
Są momenty, gdy chciałoby się wierzyć, że homoseksualizm jest uleczalny ;P
Ale się uśmiałam z tej wiewiórki! ;D I zawstydziłam przy okazji, że można hasać na tyle rzeczy i znaleźć na to wszystko czas. A ja się tylko opierdzielam i zarastam kurzem...
OdpowiedzUsuńTy masz inne zajęcia, chorą mamę itd., więc jest to zupełnie zrozumiałe...
UsuńJa też podziwiam za tę ikrę i ilość urlopu nadmiarową :D
OdpowiedzUsuńLumpeksy to dobra rzecz, sama lubię pobuszować, najlepiej w takich na wagę :)
Ja jakoś nigdy nie umiałam szukać, ale w tym lumpku same mi się znalazły, szok :)
UsuńHej pozytywna turbo chudzinko ;-) Strach pomyśleć, ile Ty zdziałasz na tym urlopie, jeżeli pracując jesteś w stanie tyle przeżyć! A ja Ci nawet maila nie napisałem... Co do wiewiórki to pikuś - u nas na działce wieczorem lata nietoperz, poza tym gniazdują (i brudzą) gołębie, szpaki, sikorki, (jeszcze 10 lat temu były bociany, ale drzewo przewróciła wichura). O szalonym psie sąsiadki i dzikim kocie nie wspomnę. A co do tego Bomera (Matta?) to po Twoim soczystym ;-) opisie, aż sprawdziłem na necie - faktycznie, jako heteryk muszę jednak uczciwie stwierdzić, że facet jest efektowny (te jego oczy), ale jak to często z takimi pięknisiami bywa - niedostępny dla płci przeciwnej... Miłego urlopu! :-***
OdpowiedzUsuńSuplement: jak tam przeżyłaś tą megasilną burzę w Poznaniu?
UsuńPytanie: Długi ten urlop?
UsuńNooo Ci powiem, że sporo się nabiegałam na tym urlopie, aż sama się boję, ile będę go opisywać ;) Ale najpierw muszę się ogarnąć, wróciłam wczoraj późnym wieczorem.
UsuńCo do burzy, to przez działkę przeszła trąba, zwaliła jedno drzewo, a drugie połamała, reszta wytrwała, natomiast wzdłuż ulicy pobojowisko, drzewa z korzeniami leżały... Masakra :/ Na szczęście nikogo z rodziny tam wtedy nie było, a ja w ogóle byłam daleko...
Nabiegałaś na urlopie? To był wypoczynek, czy załatwianie zaległych spraw? Uff, dobrze, że Wam się upiekło na tej działce. W mieście, w bloku burze i kataklizmy naturalne mnie nie ruszają (auto stoi w garażu), ale na wsi, na działce to jest masakra, jak idzie taki straszny front atmosferyczny, a niebo ma kolory jak z apokalipsy... Jutro idziesz do pracy, czy dalej urlop?
Usuń:-*
To był ekstremalnie aktywny wypoczynek :D 3000 km w tydzień :D Niestety jutro już do pracy, na co nie jestem w ogóle gotowa, zwłaszcza psychicznie...
UsuńTo prawda, w bloku jakoś łatwiej się to znosi, chociaż na 10 piętrze czasem tak wieje, że obawiam się wtedy o wytrzymałość okien...
A Ty kiedy na urlop i dokąd? :)
:*
uleczalny ha ha;) dobre, no większość tych całkiem niezłych woli innych całkiem niezłych..., no. właśnie skończyłam urlop i chyba ci zazdroszczę. pospacerowałabym dla odmiany na waszym rynku...
OdpowiedzUsuńps. co ty piszesz ze tobie sami rozwodnicy tam u mnie, tyś młoda rześka jędrna bierz młodszych;)
Młodsi są jeszcze głupsi niż starsi ;) No ale w sumie przynajmniej jędrni hi hi ;)
UsuńCzemu ten urlop zawsze tak szybko mija...
Super się czyta Twoje wpisy, zawsze niecierpliwie czekam na następny odcinek, pozdrowienia z Warszawy :)
OdpowiedzUsuńTo brzmi, jakbym powieść pisała ;) Coś podobnego, jeszcze mam jakichś nowych Czytelników? Witam w moich progach i, poza czytaniem, zachęcam do dalszych dyskusji :) Pozdrowienia z Poznania!
UsuńJa rowniez marze o tym zeby jednego mojego znajomego geja jakis cud uleczyl ... rzucę sie na niego w ułamku sekundy po uzdrowieniu :p
OdpowiedzUsuńMasz barwne zycie Czerwona :)
O, mój gej już jest ze mną umówiony na dziecko, teraz czekam, aż się dorobi na alimenty :D
UsuńNo jakoś tak ostatnio jest ciekawe, ale nie zawsze tak było. To chyba głównie kwestia ludzi wokół...