Po Powązkach przyszła pora na moją drugą wielką fascynację - czyli ogrody.
Mimo chłodu i niepogody niestrudzenie powędrowaliśmy do Biblioteki Uniwersyteckiej, która jest niezwykle interesującym budynkiem, przyciągającym rzesze ludzi tak z powodu książek, jak i... posiadania ogrodu właśnie. Ogrodu na dachu! Prowadzą nań schody, z których można podziwiać coraz to ciekawsze widoki, a zwieńczenie następuje na samym tarasie, umożliwiającym obserwowanie najważniejszych obiektów Warszawy. Z licznych alejek i mostków rozciąga się panorama na Zamek Królewski, Pałac Kultury, Wisłę, Stadion Narodowy, wszystko w otoczeniu bujnej roślinności, okalającej kominy i inne industrialne ustrojstwa. Wnętrze Biblioteki również kryje wiele zielonych akcentów, o czym można się przekonać nie tylko wchodząc do środka, ale nawet choćby zaglądając z góry przez liczne okna.
Wieczór przywitaliśmy w Browarze Maryensztadt, w którym z okazji Restaurant Week dostaliśmy tak przepyszne jedzenie, że po uprzejmym pytaniu kelnera, czy smakowało, mogłam tylko z pełną gębą pokiwać głową, niemalże wylizując talerz.
Poranek natomiast zaskoczył pięknym słońcem i bezchmurnym niebem. Hurra, idealna pogoda na kontynuowanie wędrówki po ogrodach! :D Zajrzeliśmy na moment do Łazienek, gdzie spotkałam, oczywista, Chopina oraz jednego z ulubionych powieściopisarzy :D
Nie był to jednak główny cel naszej w tamtych stronach wizyty. Zmierzaliśmy ku jednemu z najstarszych polskich ogrodów botanicznych, obfitującemu w imponujące drzewa-pomniki przyrody, wśród których za najdawniejszy uważa się miłorząb japoński, sadzony przez samego założyciela obiektu blisko 200 lat temu.
Piękny jest ten ogród, pełen czaru, tajemniczy dzięki pagórkowatemu ukształtowaniu terenu i gęstwinie wspaniałych roślin. Sprawia wrażenie, jakby na każdym kroku kryły się jakieś historie, szeptane przez leśne wróżki zamieszkujące pnie drzew i małe Calineczki mknące po płatkach kwiatów. Mam nadzieję, że zobaczę go jeszcze w niejednej szacie kolorystycznej - bo choć niezbyt duży, to jestem pewna, iż potrafi zaskoczyć o każdej porze roku.
A potem ostatnie spojrzenie na Warszawę, na Plac Trzech Krzyży, Pałac Kultury w oddali... I już. Kolejna przygoda dobiegła końca.
1 !!! :)
OdpowiedzUsuńCo by tu napisać?!
Piękne zdjęcia! - To już było!
Super opis! - Normalka!
Wiem!!!
Piękny masz kolor włosów!
Na prawdę!
:*
Tego jeszcze nie było! :)
P. S. Nie za często piszesz... :(
Oczywiście że było :D Mam dobrą pamięć do komplementów ;DDD
UsuńWiem... Ale cieszmy się tym, co jest ;D
Zupełnie inna twarz tego miasta... Muszę mu jeszcze kiedyś dać szansę. Na razie mam jeszcze traumę po wizażowym zlocie ;)
OdpowiedzUsuńA wiesz, że niedawno myślałam o Sienkiewiczu? ;D Że miał potencjał na pisanie mroczniejszych historii - chodzi mi tu o scenę wieszania się Zygfryda. Pamiętam, jakie miałam ciarki przy czytaniu :D
Zdjęcia piękne tak, że jeszcze mi smutniej, kiedy sobie pomyślę, że tyle trzeba czekać do takich widoków... Jeszcze caaaaała zima przed nami. Ech...
Niektóre opisy miał zaiste pełne okrucieństwa... On w ogóle miał potencjał na dużo więcej. Uwielbiam :)
UsuńZima też potrafi być piękna... Aczkolwiek byłoby łatwiej to piękno znaleźć, gdyby spadł śnieg ;)