8 stycznia 2017

Pokłosie

Nooo powiem Wam, że rok 2016 nie chce łatwo odpuścić :D 

Jeszcze w grudniu umówiłam się na styczniową randkę. Kulturalny kolega mojego kochanego JeyZ, który od razu mi jegomościa odradzał. Ale weź spróbuj odradzić RANDKĘ Strzelcowi :D Niewykonalne.

Urocze romansowanie na odległość (człek mieszka w Anglii) nabierało rumieńców, tym bardziej że facet naprawdę fizycznie atrakcyjny jak cholera. Wprawdzie Waga, co napawało niepokojem, bo jak wiadomo Wagi to przyjaciele świata, z którymi na pierwszy rzut oka super gadać i napawają optymizmem, ale na drugi rzut już można się zerzygać ich infantylnością (z góry przepraszam, jeśli ktoś jest Wagą i to czyta, ale takie mam z Wagami doświadczenia i nie tylko ja). ALE! no przecież nie będę się umawiać na randki według znaku zodiaku.

Jedyne, co mnie istotnie zaniepokoiło, to fakt, że przed spotkaniem ze mną miał się spotkać z koleżanką, która - co oznajmił z rozbrajającą szczerością - jest jego eks. 
No ale chuj, przecież nie muszę od razu ślubu brać, no nie? Gościu nagrzany, ja też, wieczór rezerwuje dla mnie, zatem spoko, chociaż JeyZ od razu obśmiał, że po tylu latach podchodów i podpytywania go o mnie spodziewał się, że kolega prosto z lotniska przyjedzie do mojego wyra, a nie że będę czekać w kolejce. Lecz mi tam akurat było na rękę - przecież nie będę brać urlopu na tę okazję :D Aczkolwiek zaświtała myśl, że normalny człowiek nie informowałby o takim fakcie potencjalnej laski. No ale chuj, szczerość też jest w cenie. Przetrawiłam, romansowanie kwitło dalej.

Czy Wy wiecie, jak kolosalną robotę przed randką musi wykonać kobieta, która od lat jest zatwardziałą singielką? Nie tylko robotę fizyczną polegającą na różnych zabiegach pielęgnacyjnych, ale też wewnętrzną, psychiczną, żeby nastroić się, że może jednak, że może miłość jest mi potrzebna, albo chociaż seks. Po latach zamiatania tego tematu pod dywan to była niewyobrażalna zmiana! 

Nadszedł wiekopomny dzień, wleciałam do domu, zdążyłam umalować oko, gdy zabrzmiał telefon. Potencjalny kochanek informował mnie, że przekłada spotkanie z godz. 19 na 20, bo... spotkanie mu się przedłużyło.

%@#^&*&#^*$!!!!!!!!!!!??????????

Najpierw wyśmiałam, ale dotarło do mnie, że on serio to przekłada. Siedziałam z tym telefonem i szczytową fazą niedowierzania! SPOTKANIE MU SIĘ PRZEDŁUŻYŁO! Z BYŁĄ LASKĄ! NO KURWA :D

Po czym nastąpił ciąg dalszy, bo generalnie godzina nie robi różnicy, gdy ma się do dyspozycji całą noc, ale facet napisał mi z dziecięcą ufnością, że przecież od 20 do 22 jest dużo czasu i nam wystarczy :D O 22 bowiem ma pociąg do domu rodzinnego :D Niech skonam! LIMITOWANA RANDKA, DWIE GODZINY I SPIERDALAJ :D
Patrzyłam na ten telefon z myślą, że ja chyba śnię. Grzecznie mu napisałam, że wobec tego ma wolny wieczór, bo ja w kolejce czekać nie zamierzam. Koleś w ogóle nie odpisał, dopiero jak już wracał do domu, z tłumaczeniem, że przecież powinnam zrozumieć, ON przyjechał Z ANGLII i ON SIĘ SPOTYKA ZE ZNAJOMYMI :D A na końcu dodał uśmiechniętą emotkę i napisał "To pozdrawiam i do usłyszenia" :D

DO USŁYSZENIA! NIEDOCZEKANIE, TY CHŁYSTKU!!! 
Odpisałam znów uprzejmie "Pozdrawiam", będąc już w domu Strzelca i pijąc z nim i Bosską wino. 

Najlepsze w tej historii jest to, że on się na mnie grzał naprawdę ze dwa lata. Wiem to z fejsa i z relacji JeyZ. I w ostatniej rozmowie z JeyZ stwierdził, że na pierwszej randce na pewno nie będzie seksu, bo ON MNIE SZANUJE. Ja bym tam miała w dupie ten szacunek, ale szybko wyszło, jak bardzo szanuje MNIE I MÓJ CZAS. Co innego gdyby to z rodziną mu się spotkanie przedłużyło, ale kurwa z BYŁĄ LASKĄ, NO BEZ JAJ! :D

Moi niezawodni przyjaciele oczywiście nie zostawili mnie samej w tym gigantycznym wkurwie, prawie pospadali z krzeseł i mimo woli szalenie się tym wydarzeniem ubawili, ale nie miałam im za złe, bo po pierwszej fali oburzenia naszedł mnie na to wszystko gigantyczny, niepohamowany śmiech :D KURWA, WAGA :D PRZYJACIEL ŚWIATA, który w jeden dzień chciałby obskoczyć całe miasto lasek i jeszcze wrócić do domu, NIEWYCZERPANY OPTYMISTA, który nawet jak zjebie, to myśli, że jeszcze ze mną porozmawia, KURWA IMBECYL I IMPOTENT UMYSŁOWY, który szacunkiem nazywa brak jaj, żeby mnie nawet bzyknąć :D No powiem Wam, że tylko jeden koleś w życiu odwołał mi randkę godzinę przed spotkaniem, a powód był równie ciekawy, mianowicie "pogoda go dobijała" (padał deszcz). Natomiast nikt jeszcze nie przesuwał mi randki, żeby zmieścić wcześniej słodkie chwile z inną laską :D 

I tak mocnym akcentem weszłam w nowy rok, porażkę uznając za pokłosie debilnego 2016. Nie przyjmuję możliwości, żeby była to wina 2017. Nie ma mowy :D

Pozostając jeszcze poniekąd w tej sferze relacji - na kolędzie był u nas ksiądz, którego platonicznie uwielbiam. Siedziałam sobie grzecznie, uczesana w niedbały warkoczyk, bez makijażu, w świątecznym sweterku. Po zwyczajowej gadce okazało się, że ksiądz jest dokładnie w moim wieku. Spojrzał na mnie takim wzrokiem, że aż mnie ubawił, i potem już nie mógł go ode mnie oderwać :D Pewnie po prostu nie dowierzał, ile mam lat, ale gdy opowiedziałam to JeyZ, ten skomentował "Nie mów, że uwiodłaś księdza! Ja pierdolę, to będzie zajebisty rok :D".

No więc taki ma być, choćbym se tę zajebistość miała narysować!

15 komentarzy:

  1. Jako że ja zdecydowanie za stara jestem na to, żeby pozytywnie oceniać seksy bez/zamiast (?) związku, to napiszę tylko, że przeczytałam ;) I że wczoraj widziałam średni horror z fajnym księdzem. Aż szkoda, że to ksiądz był, bo taki że nawet Ci powiem fajny :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przecież nigdy tego pozytywnie nie oceniałaś, co mnie zresztą nieustająco frapowało, zważywszy wyzwolenie w innych dziedzinach życia :D Zresztą to w ogóle nie jest istotą tego wpisu. Istotą jest fakt, jak dorosły facet postrzega słowo "szacunek" :D

      Ten nasz ksiądz też do schrupania. Ech wiecznie wszystko na opak :D

      Usuń
    2. No tak, zdecydowanie w ten sposób nigdy wyzwolona nie byłam ;) Niejednego to dziwiło, no bo skoro katolicyzm (po ślubie etc.) mnie nie blokuje, to co? Pewnie kompleksy albo brak powodzenia, w sensie, że nie ma z kim ;) A przecież można mieć swoje zasady, swoje własne, nienarzucone. A co do istoty sprawy, to (tera pojade stereotypowo) skoro to Anglik bądź po prostu mieszkający w Anglii, to szczerze mówiąc, nie dziwi mnie, że tak niefrasobliwie podszedł do sprawy. Bzykanie ma na co dzień, więc to żaden specjalny wabik. Zrobił sobie listę rzeczy do "odfajkowania" w kraju i czerpał z przyjazdu na pełnej pompie. Ty się nie załapałaś. Kiedyś poczułam się nieco dotknięta, bo z przyjazdu koleżanki do PL dowiedziałam się z jej fotek na fejsie. Ani propozycji spotkania ani nic... A po prostu była tylko kilka dni i jej terminarz pękał w szwach. Nie byłam w czołówce listy, więc nie starczyło jej czasu. Życie, nie było się co obrażać. Nie wiem czy można porównywać te 2 sytuacje, ale mi się przypomniało ;)

      Moja koleżanka kiedyś kochała się w pewnym księdzu. Ona i cały tabun innych dziewczyn. Ksiądz się kiedyś wziął i zakochał, porzucił sutannę, a do tego został aktorem. Tak że nawet taki wagonik można odczepić ;D

      Usuń
    3. * o przyjeździe koleżanki, miało być.

      Usuń
    4. No tak, ale wiesz, dnia poprzedniego jeszcze mu tak terminarz nie pękał ;) Nie wiem, ja to chyba staroświecka jestem, ale umówienie się z kimś jest dla mnie święte. Mogę się spóźnić, ale na litość nie tyle. No ale kij z tym, on na tym stracił więcej niż ja ;)

      Haha :D Wiem, i fantazje na ten temat również pojawiły się w mej głowie :D Ale w czyn chyba nie zamierzam wprowadzać, AŻ TAKIEJ komplikacji życiowej nie potrzebuję :D

      Usuń
  2. Co za typ! Ja bym się z nim spotkała, ale przy okazji zabrała jakiegoś dobrego kumpla, który poszedłby ze mną. Później bym panów sobie przedstawiła, randkowicza słodko przeprosiła i powiedziała, że niestety po nim byłam umówiona z moim byłym. No i chciałam się tylko przywitać, żeby nie miał mi za złe. Ja jestem wredota, bluzgi i inne przyjemności by poleciały w jego kierunku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajne :D Ale on chyba jest takim typem człowieka, który by nie zrozumiał, że to jego wina i że to jest jakaś zemsta. A przynajmniej nie straciłam jeszcze więcej czasu, na dojazd, i nie zmarzłam ;) Tylko szkoda, że znów cholera nawet chwili w męskich ramionach nie spędziłam ;)

      Usuń
  3. pożycz kredek do rysowania tej zajebistości 2017 heh;) co do znakow, wiem jedno uciekaj od Koziorożców. wszystkiego dobrego na ten rok;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jednemu już uciekłam ;) Najpierw muszę sama od kogoś pożyczyć :D Dziękuję, wzajemnie, mimo wszystko!

      Usuń
  4. Takie dwie konstatacje bazujące na Twoim wpisie i tzw. doświadczeniu życiowym:
    1. Nikt nie potrafi tak głupio zachować się i zranić jak facet.
    2. Nikt nie potrafi tak strasznie zranić jak kobieta...

    Przytulam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mam odczytywać to o kobiecie? :D

      Usuń
    2. Odczytywać ogólnie. Dużo się nasłuchałem, napatrzyłem...

      :*

      Usuń
    3. No tak, sporo wiesz o relacjach damsko-męskich, szkoda że tyle złego... Ja w sumie też ;)

      :*

      Usuń
  5. O borze!!!! Co za postępowanie... Dobrze, że to obśmiałaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kwestia doświadczenia, inaczej już się nie da ;)

      Usuń