Zawsze na przełomie października i listopada zaczyna mi się taka śpiączka, że ja pierdolę. Świat mógłby nie istnieć! O godzinie 20:30 regularnie odpływam w najdziwniejszych pozycjach, poza tym spotkania z ludźmi ograniczam do minimum, marznę jak cholera, łażę w barchanach. No starość, starość w ryj. Na domiar złego w pracy wieje mi od okna, które zresztą jest tak chujowe, taki lufcik 4 metry nade mną, że światła nie daje wcale. Całe dnie w sztucznym. Przeczuwam, że w przyszłym roku znów czekają mnie rewolucje pracownicze. PRZECIEŻ JA TAM UMRĘ NA DEPRESJĘ INACZEJ, I KLAUSTROFOBIĘ!
I jeszcze mi się wszystko psuje! W laptopie shift działa jak chce, myszka ma jakiś problem z prawą stroną, telefon w ogóle prawie do wyrzucenia, nawet kurwa w słuchawkach odpadły mi te zaślepki, które się wkłada do uszu, więc głośniki im centralnie wyłażą i tak sobie dyndają, a mi się zwyczajnie nie chce kupić nowych!
Dla ocucenia poflirtowałam sobie wczoraj trochę, wirtualnie, chociaż w sumie były to raczej dywagacje intelektualne, ale wiadomo, że to jednak bardziej jara niż rozmowa o dupie Maryni albo pokazywanie sobie różnych części ciała. Po czym zasnęłam w pięć sekund niewzruszona jak skała. Chyba nadaję się na kozetkę psychoanalityka. Jak zostać zimną suczą bez popędu poradnik część pierwsza :D Chociaż ostatnio chciało mi się nawet usiąść na jeżu, tak mi się chciało. Dziwne, ponieważ od czasu ostatniego rozczarowania mężczyzną (czyli w przybliżeniu jakieś sryliard lat temu) moje zwoje (niestety nietrwale) utraciły libido, i szczerze powiem - nie tęskniłam za nim! Na chuj mnie ten kaktus!
Hormony mi się huśtają w te i wewte, to akurat jedyna stała w moim życiu, paradoksalnie, ale teraz do ładu nie mogę dojść już absolutnie, więc nawet patrzenia w lustro się oduczyłam, cera nie zachęca. I mam na to doskonale wyjebane! Najchętniej chodziłabym bez makijażu, w czapce i futrze (sztucznym ofkors) z rosyjskiego mamuta skrzyżowanego z niedźwiedziem, i bez stanika, bo mnie wkurwia. W przededniu urodzin stałam się własną babcią :D
A najlepsze, że ożywiam się o godzinie 22. I wtedy mogę wszystko, tańczyć, śpiewać, sprzątać, nawet PRASOWAĆ. I wtedy bym mogła założyć ten stanik i się umalować. No kurwa! Wkurwia mnie, że świat jest dla skowronków! Poranne wstawanie jest TAK BARDZO sprzeczne z moją naturą, TAK BARDZO nie fair! A z drugiej strony w słusznej sprawie jestem w stanie wstać bardzo wcześnie. Sama się już w tym gubię :D
Czym można doraźnie wyleczyć śpiączkę dzienną, bo kawy nie lubię.
Jezu, jaką mam do tego wszystkiego na czasie piosenkę!
Wilson Philips "Hold on" - TU. Melodycznie ukochana piosenka z dzieciństwa, i tak cholernie prawdziwie do mnie wraca tekstem!
Tak poza tym wszystko u mnie ok :D
A fokle aktualnie właśnie robię zadanie domowe z języka obcego, który mam o SIÓDMEJ KURWA RANO. Prawda, że doskonale mi idzie? :D