24 stycznia 2016

Ja chyba śnię

Zmieniają mi stanowisko w pracy. Nie będę tego tu komentować, bo musiałabym użyć niecenzuralnych słów, i chociaż to w sumie całkiem w moim stylu, to w ogóle szkoda się na ten temat wypowiadać, wystarczy, że dręczy mnie to na co dzień i nie daje spać w nocy. Jest weekend, na dworze uroczo spadł śnieg, upiekłam ciasto, świecą lampki, w uszach gra muzyka. Nie zamierzam więc zakłócać czasu relaksu.

A skoro już przy tym jesteśmy, sądzę, że najwyższa pora na opisanie niektórych moich snów. Gdybym sobie ich nie notowała, na pewno nie umiałabym już odtworzyć żadnego - a i tak mam problem z rozszyfrowaniem po paru miesiącach, co autor miał na myśli, rzucając np. hasło "poćwiartowane zwłoki" albo "Putin". Prawdopodobnie w obu przypadkach coś niezbyt miłego :)

Na tło muzyczne idealnie nadaje się surrealizm. The Coasters "Down in Mexico" - TU

Śniło mi się, że:

1. Biegłam po górach. Dotarłszy na szczyt nie wyhamowałam w porę i zwaliłam się w przepaść, a razem ze mną spadł lis (!) i... pancernik. Tzn. zwierzę, nie okręt, ale to i tak nieco dziwne :)

2. Znów w górach, tym razem uciekałam przed jeleniem, który gonił mnie tak długo, że w panice próbowałam wdrapać się na dach.

3. Przyczepiła się do mnie wiewiórka, pogłaskałam ją, a ona napisała do mnie list w gazecie, w którym wytłumaczyła, że tak naprawdę to jest samcem, pranie oddaje do siostry, i żądała, żebym jej odpisała :D

4. Wzdłuż drogi na postronku  prowadziłam krzyżówkę wielbłąda ze słoniem, ale bardziej wielbłąda, i nadałam mu imię Ildefons.

5. Jakiś facet gwałcił dziewczynę, a ponieważ widziałam, jak wypadła mu z kieszeni strzykawka z narkotykiem, niewiele myśląc chwyciłam ją i wbiłam mu z całej siły w rękę, z premedytacją wpuszczając mu do żyły specyfik wraz z powietrzem, co oczywiście oznaczało rychłą śmierć zbira. Wyrzuty sumienia z powodu tego wyrafinowanego mordu miałam dosłownie chwilę.

6. Zastanawiałam się, czy w śpiączce się śni.

7. Wraz z rodziną i znajomymi byliśmy ekipą Minionków, kiedy świat zaatakował Voldemort. Skryliśmy się w łazience, żeby stamtąd się teleportować, i zaplanowaliśmy, że zostawimy włączone światła w pokojach, aby śmierciożercy myśleli, że jesteśmy w domu, i rzucili się na te pokoje, a my wtedy byśmy już byli daleko. Ale potem pomyślałam, że przecież nie wiadomo, kiedy w takiej sytuacji wrócimy, a jak to światło będzie się tak świecić bardzo długo, to przecież dostaniemy strasznie wysoki rachunek za prąd. Pamiętam to uczucie wewnętrznego rozdarcia. 

8. Byliśmy z rodziną na tarasie wieżowca, i tam napadł na nas rzezimieszek, więc wspólnymi siłami wypchnęliśmy go za barierkę. Wtedy okazało się, że trzyma się z drugiej strony, i nie ma nóg, tylko sam kadłubek, no to mu przydusiłam ręce, żeby odpadł, i faktycznie zleciał, ale na dole odbił się od podłoża, ponieważ był z gumy.

9. Z moim facetem, którym był Petru, znaleźliśmy się na dachu bunkra, który do nas należał. Rósł na nim las, otulony warstwą śniegu, i w tej śnieżnej kołderce znaleźliśmy mopsa i młodą sowę, która potem okazała się być bocianem (tzn. Petru upierał się, że to bocian, miałam inne zdanie, lecz nie chciało mi się kłócić z ignorantem), i której koniecznie pragnęłam zrobić zdjęcie. A że byłam na dachu i na bosaka, kazałam Petru przynieść mi aparat. Wrócił z całą ekipą ludzi, po czym spenetrowaliśmy bunkier, zrozumieliśmy, że jest wyspą na jeziorze, a w wodzie wokół pływa pełno krokodyli i latają komary, i generalnie nie jest zbyt fajnie. Gdy wracaliśmy do bociana, przeciskając się w wodzie po pas poprzez bardzo wąski korytarz pełen książek, nagle wszyscy po prostu zniknęli. Woda też zniknęła, a gdy odgarnęłyśmy z jakąś kobietą książki i meble, znalazłyśmy zapadnię. Wiedziałam, że wszyscy musieli tam wpaść, więc mimo strachu przyczepiłam się jakimś dźwigowym sznurem do ściany i postanowiłam też tam wejść, żeby ich uwolnić. Wokół pałętali się jacyś robotnicy, ale ja czułam, że muszę to zrobić bez ich pomocy, choć dusiłam się z przerażenia. Weszłam na zapadnię, rozejrzałam się z poczuciem, że to może być ostatnie moje spojrzenie na świat, który zostawiałam. Ekspresowo rozliczona z życiem, wzięłam oddech, pomyślałam, że jak Alicja w Krainie Czarów muszę skoczyć w głąb króliczej nory, i wbiłam odważnie nogę, oczyma wyobraźni widząc już siebie lecącą. Prawda była jednak bardziej skomplikowana, tzn. zapadnia się otworzyła, ale pod nią nie znajdowała się dziura, tylko kaseta. Drżącymi rękoma chwyciłam kasetę, przeczuwając, że to będzie klucz do zagadki... i zadzwonił budzik.

10. Nurkowałam, co polegało na tym, że ludzie lali na mnie wodę ze studni. 

10. Cejrowski w peruce opierdalał kogoś po hiszpańsku na jednym wdechu, i nie mogłam się nadziwić, ile słów potrafi powiedzieć, nie oddychając w międzyczasie.

11. Byłam po chorobie, nie miałam włosów i robiłam sobie perukę z liści kapusty. 

Ale nadal uparcie nie analizuję. Niezdrowo jest wiedzieć wszystko.

13 komentarzy:

  1. Uff, zawirowania w życiu zawodowym, zawirowania i w snach. Te pojechane, zakręcone sny to zresztą już od dawna Twój znak rozpoznawczy :D Może czas zacząć pisać książki???

    :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na jawie niestety nie umiem wymyślać podobnych rzeczy, więc chyba byłaby to zbyt żmudna robota ;)

      :*

      Usuń
  2. Przepraszam, przepraszam ogromnie, ale dusze sie właśnie ze śmiechu ... kurde, Ty sie bierz za pisanie książek!! Coś w stylu "Lesia" sie szykuje :D uwielbiam Twoja głowę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, może połączę te sny w całość i coś z tego wyjdzie, choć na pewno nie będzie to całość logiczna :D

      Usuń
  3. Też miewam takie "popieprzone" sny :) Ale najczęściej w nich uciekam. Tylko dokąd?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zwykle chcę uciekać, ale nie mogę. Takie sny są bezsensowne moim skromnym zdaniem ;)

      Usuń
  4. Wcale nie pomyślałam o tym jak mógłby to zinterpretować Freud ;))) Nie wiem sama który sen mnie rozłożył na łopatki najbardziej, ale skłaniam się ku siódemkowym rozmyślaniu o rachunku za prąd ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba wybieram wiewiórkę ex aequo z peruką z kapusty :)

      Usuń
  5. Aż strach się bać :P Strat w ludziach i sprzęcie nie odnotowano? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam wystarczająco szerokie łóżko, żeby w razie rzucania się niczego nie zniszczyć ;)

      Usuń
    2. Ja niestety mam czasami ślady farby na kolanach, ale to raczej dlatego, że lubię często zmieniać pozycję a nie od koszmarów :P

      Usuń
  6. moja diagnoza, seks. i sen przyjdzie spokojny.., ale też coś miewam ostatnio jakieś dziwne.., a pancernik, to ja. tak na mnie mówią. heh

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aktualnie chyba wystarczyłby mi spokój w pracy ;)

      Usuń