9 czerwca 2014

Due

Słowo daję, przeżywam jakąś drugą młodość, i to znacznie lepszą niż poprzednia :D Życie towarzyskie kwitnie tak obficie, że zastanawiam się, jak rozciągnąć dobę, by wszystko w nią upchnąć i jeszcze znaleźć chwilę na sen. I blog. 

Odmłodziłam się tym bardziej, że wylądowałam wraz z radosną gromadą na Juwenaliach. Nic nie zastąpi sikania po ciemku w tojtoju, szczeniackiej radości przy piwie i kiełbasie oraz tego czarownego odoru, który opadł na nas, gdy zabrzmiały pierwsze dźwięki Strachów Na Lachy. Niech skonam, dawno nie wchłonęłam nozdrzami takiej tablicy Mendelejewa. Dzieciarnia chyba mało wyćwiczona, skoro przy lekkim skakaniu już im puszczają zwieracze. Fuj. 
Niemniej koncert fajny, a powrót do domu jeszcze lepszy, gdyż spod Stadionu do mnie nocna wyprawa przypomina bardziej misję na Marsa. Ponad godzina, a i tak nam wszystko idealnie zagrało! Wróciłam do domu przed 3, a pragnę zwrócić uwagę, że był CZWARTEK. W piątek w pracy prawie odleciałam, a jak na złość posypały się propozycje ze spotkaniami, wyjściami do klubu itd. Wszystkie grzecznie zlałam i padłam jak trup. Młodość młodością, ale ta druga ma to do siebie, że człowiek jednak jest na pewne rzeczy zdecydowanie za stary ;)

Sobotę spędziłam nad wyraz pracowicie, tzn. calutki dzień z przerwą na drzemkę spędziłam na rwaniu chwastów. Gdy więc przed obiadem spojrzałam w lustro, byłam pewna, że mam przed sobą córkę Tutanchamona. Niezabalsamowaną. Ubłocona, rozczochrana, z ziemią za paznokciami i świecącym ryjem z powodzeniem mogłabym dorabiać jako upiór w operze. Z drugiej strony z daleka mogłam się wydawać nawet całkiem atrakcyjna, bowiem ze względu na upał miałam na sobie górę od kostiumu i spodenki, których potem się pozbyłam na rzecz różowych majtek. A wyginałam się przy robocie tak, że na miejscu sąsiadów miałabym boleśnie długotrwały wzwód. No co poradzę :D

W niedzielę natomiast z JeyemZ poszliśmy na rekord. Czyli od godziny 15 byliśmy ze sobą nieprzerwanie 7h i jedyna chwila ciszy nastąpiła na widok pana, który grzebał w śmietniku. Wówczas każde z nas niezależnie od siebie zagłębiło się w rozważaniach o kruchości życia. Gdy po chwili skonstatowaliśmy, że nasze mózgi wypełniła telepatycznie identyczna konkluzja, prawie się popłakaliśmy na żałosną myśl o tym, iż na starość któreś z nas zapewne odpierdoli taki numer i umrze pierwsze, i co wtedy zrobi ten, kto zostanie przy życiu. Ale dalej było już tylko lepiej, bo oczywiście szydercze umysły od razy spłodziły wizję wspólnego wcześniejszego podawania sobie nocnika i bawienia się sztucznymi szczękami. Obiecaliśmy też solennie przychodzić na swoje groby 11 listopada, ja do niego z termosem z kawą, a on do mnie z badylkami. Tzn. nie że równocześnie, tylko ten, kto dłużej pożyje ;) Ostatecznie całe to memento mori dopełniliśmy charakterystycznym dla nas czarnym humorem, czyli zgodnie uznaliśmy, iż na naszym pogrzebie ma być spoko fajnie, ma być muza, jaką sobie zapiszemy w testamencie, mają być polne kwiaty, a na nagrobku ma się znaleźć "Kurwa, wpadła/em" :D 

20 komentarzy:

  1. Odpowiedzi
    1. No co, niekonwencjonalnie ;))) :D

      Usuń
    2. to jakby wpasć do kogoś na kawę bez uprzedniego anonsowania się :)

      Usuń
    3. Grunt, żeby kawę zabrać ze sobą ;)

      Usuń
  2. A już sobie wyobrażałam wspólne odwiedzanie się na grobach ;D No co, że się nie da? Jak się nie da? ;)))

    OdpowiedzUsuń
  3. ello;) anusss tu.
    ja za niedługo również wyłoze się betami gdzieś z kimś w sensie z przyjacielem napije się za swoje zdrowie i wolność.
    a czemu ten pan was tak zamknął na chwile?
    buzika;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trzymam kciuki!!!
      Pan nas zamknął, bo jakoś to szukanie jedzenia było takie smutne i przypomniało nam o ulotności życia w dobrobycie, a że bez pieniędzy życia nie ma...

      Usuń
  4. Niewątpliwie widoki na Twojej działce były baaardzo atrakcyjne, niemniej jednak podejrzewam, że średnia wieku wśród Twoich działkowych sąsiadów jest taka, że zamiast wzwodu, bardziej prawdopodobny byłby zawał, albo jak to się inaczej mówi tzw. syndrom mężczyzny - meteorologa, czyli z przodu opad, z tyłu wiatry ;-) Coś znowu długo milczysz, mistrzostwa Cię pochłonęły... Oj, właśnie Hiszpania pożegnała się z turniejem-kto by pomyślał, że tak szybko!

    :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O nie, nie, mam m.in sąsiadów-rówieśników! ;)
      Hahahaha, meteorolog, dobre :D
      Mistrzostwa bardzo pochłaniają, chociaż nie tylko one... A Hiszpania, cóż, wygrała już wszystko, niech teraz inni dostąpią tej radości :) Ja oczywiście kibicuję Portugalii, ale im też nie poszło, niestety...

      Usuń
    2. Trzymam kciuki za "chociaż nie tylko one..."!

      :-***

      Usuń
    3. A nie, to nie to, i czym myślisz ;)
      :*

      Usuń
    4. A skąd wiesz o czym myślę? ;-) I tak trzymam kciuki!

      :-*

      Usuń
  5. Suplement: "Nic się nie stało, Hiszpania nic się nie stało..." ;-) A tak na poważnie, to jestem zaskoczony, że Hiszpanie jest aż taka słaba. Coś niesamowitego. Ale na tym polega też piękno futbolu - że jest aż tak nieprzewidywalny. A Hiszpanom należy się szacunek, za wszystkie ostatnio zdobyte mistrzostwa, nigdy nie zapomnę tego pięknego widowiska, które zaprezentowali podczas Euro 2012, zwłaszcza w półfinale i finale. P. S. Kto Twoim zdaniem zostanie mistrzem?

    :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, dwa lata i tak się posypali, ciekawe...
      Aktualnie do mistrza typuję niestety Holandię, ale zobaczymy, jak będzie dalej, bo z Australią w sumie się namęczyli. Jak powiada za Kazimierzem Górskim Jakubik - mistrzem będzie ten, kto strzeli więcej goli w finale :D Bardzo bym chciała, by wygrał jakiś czarny koń :) Może Chile? Meksyk? Podobają mi się :)

      A Ty jak typujesz? :*

      Usuń
  6. Typować to ja sobie mogę, a i tak wygrają Niemcy ;-) Ale tak na poważnie, to faktycznie niezły jest Meksyk, Chile, Urugwaj też błysnął, Holandia w pierwszym meczu była niesamowita, w drugim niezła, Włosi to typowa drużyna turniejowa, mogą daleko zajść. Jednak poważnie mówiąc to największe wrażenie zrobili na mnie Niemcy - to ich poukładanie, precyzja podań, nieustępliwość są niesamowite. Praktycznie w każdym turnieju zachodzą bardzo wysoko, w tym mogą zajść najwyżej... Ogólnie mówiąc póki co to te mistrzostwa (poza nielicznymi remisowymi smęciznami) są bardzo ciekawe i widowiskowe. Oby tak dalej!

    :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, ja nie mogę kibicować Niemcom, już nie, nie po tym, co z ich strony mnie spotkało... Ale całej reszcie już tak ;)
      Aktualny mecz Algieria - Korea też jest niesamowity pod względem bramek! Kto by pomyślał... Natomiast jestem oburzona faktem, że mecz Portugalia-USA będzie tak późno! Znów nie obejrzę :(

      Usuń
  7. Nie pamiętam co Cię spotkało ze strony Niemców, może o tym nie pisałaś, do czego przecież masz całkowite prawo, ale generalnie Twoje niekibicowanie im wcale mnie nie dziwi. Ja ich podziwiam, są niesamowicie ambitni, pracowici, sumienni, ale też im nie kibicuję. Zawsze trzeba się wzorować na lepszych, ale to nie znaczy, że mamy ich od razu lubić. A ćwierćfinał już mają praktycznie w kieszeni, bo teraz - w 1/8 - czeka ich mecz z Algierią...
    Generalnie mistrzostwa nadal są super!

    :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie pisałam, bo to ma związek z utratą przyjaźni, na której bardzo mi zależało... No ale cóż, tak bywa, a ludzie się zmieniają.
      Mistrzostwa super, ale przegrana Meksyku dzisiaj wcale nie jest super! Chile też mi żal... Ciekawe, jak się zakończy aktualny mecz, nie wiem, komu kibicować, ale chyba z sentymentu Grecji :)

      :*

      Usuń