11 lutego 2013

Jaskinia zdarzeń

Pobiłam rekord. Byłam w kinie osiem godzin i zasnęłam tylko na minutę! Maraton z polskimi filmami okazał się godny, chociaż osobiście uważam, że pokazanie "Drogówki" tuż przed "Sępem" było zabiegiem niezwykle dla tego drugiego niekorzystnym. Po czymś tak ciężkim i wstrząsającym jak film Smarzowskiego jedynie "Pokłosie" było w stanie podołać kalibrem. Co prawda właśnie na "Pokłosiu" udało mi się zamknąć oczy i nawet coś wyśnić, ale Jaskiniowiec zadbał o to, bym nie straciła wiele - chyba mnie pilnował albo po prostu tak trafił, w każdym razie dotrwałam do rana, i nawet na końcu już mnie tyłek nie bolał! Może dlatego, że go wcale nie czułam ;) 

Ostatni weekend karnawału spędziłam natomiast na parapetówce Strzelca. Dla niewtajemniczonych - pozostaliśmy dobrymi kumplami. Naprawdę, zero podtekstów, co mnie samą nadal zdumiewa. Wracając do rzeczy - impreza była zaiste zacna. Gospodarz sporządził w plastikowym wiadrze poncz i nalewał go jak kompot, a my ów piliśmy jak soczek, czyt. z zapałem i obficie. Tak obficie, że dopiero dzisiaj dowiedziałam się szczegółów własnego zachowania :D Oczywiście, jak to ja, upiłam się na bardzo pozytywnie, chociaż podobno okazałam się wyjątkowo zaborcza w kwestii muzyki. Władzę miałam na tyle absolutną, że trzeba mnie było odciągać, gdy ktoś inny chciał włączyć coś swojego :D Pierwszy raz mi się przydarzył taki totalitaryzm, chociaż zawsze lubiłam mieć sprzęt muzyczny w swoich rękach. Aczkolwiek uważam, że nikomu się krzywda nie stała, a wśród całej gromady uzyskałam już przydomek "DJ" :) I na szczęście duża część towarzystwa wyniosła się, zanim zaliczyłam zgon ;) Ci, którzy zostali, zgodnie jednak oświadczyli, że mój zgon był wyjątkowo kulturalny, ponieważ swoim starym dobrym sposobem (kto nie pamięta, może poczytać TU) skuliłam się grzecznie na kanapie i zasnęłam w pozycji embrionalnej na całe dwie godziny. Żadnych tam ekscesów polibacyjnych. Ogólnie niewiele pamiętam z tego wieczoru, ale to, co pamiętam, pozostawia we mnie przeświadczenie, że bawiłam się znakomicie. Cudze obserwacje zdają się to potwierdzać, więc imprezę mogę zaliczyć do udanych. Mimo że wczoraj do żywych wróciłam dopiero po 16 ;)

Muszę się jeszcze do czegoś nieśmiało przyznać... Od miesiąca spotykam się z Jaskiniowcem. Na razie nic więcej nie napiszę, bo się boję wszystkiego, że zapeszę, że nie wyjdzie, że to tamto siamto owamto, stare złe doświadczenia siedzą w tyle głowy i cynicznie się nabijają z każdego zrywu sercowego, więc nie będę im dawać pożywki. Ale Jaskiniowiec trwa póki co i ma cudownie głęboki głos :)

46 komentarzy:

  1. O najciekawszym tak zdawkowo ;)))

    Pozytywny zgon - podoba mi się ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na wszelki wypadek :)
      Hm, mi się podoba "pozytywny", "zgon" już niekoniecznie ;)

      Usuń
    2. Ważne, że było fajnie, nie masz się czego wstydzić jak niektórzy po (a właściwie przed) zgonem i ogółem widać, że jest dobrze :))) Taka pozytywna notka :)))

      Usuń
    3. Najważniejsze, że nawet skończona nie popełniam rękoczynów ani nic z tych rzeczy. To chyba oznacza, że nie ma we mnie agresji póki co, jest dobrze :D

      Usuń
  2. "ale Jaskoniowiec zadbal o to ..." Od tego momentu juz pobieznie przelecialam wzrokiem opis Twoich pijackich ekscesow i czekalam na nowa wzmianke o Jaskiniowcu ;)

    Buziaki, niech sie uda najpiekniej jak tylko moze :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że to będzie podejrzane ;)
      Zobaczymy, na razie nie robię planów, na razie się bawię, na razie jest fajnie, odpukać więc ;)

      Usuń
  3. Jaskiniowiec powiadasz... trzymam kciuki :))

    OdpowiedzUsuń
  4. no to siup. Swoją drogą niezłe masz te okreslenia testosteronu;) Jaskiniowiec haha, chcoiaż w sumie to najbardziej męskie z tych wszystkich, które póki co nam tu pokazywałas;))
    nie zycze absolutnie nic, więc powodzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo i najwięcej tego testosteronu pokazuje, przynajmniej w jednej materii ;D
      A ja nie dziękuję ;)

      Usuń
  5. No to teraz mnie zaciekawiłaś. Chcę więcej o Jaskiniowcu :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj na to chyba trzeba będzie trochę poczekać, wolę być oszczędna w tym temacie, na wszelki wypadek ;)

      Usuń
  6. Wiedziałem, że za tym przydługawym milczeniem coś się kryje ;-) Może doczekamy się recenzji ... filmów?

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mogę zrecenzować Django, na które też poszłam i było boskie, jak zawsze gdy reżyserem jest mistrz Tarantino :)
      Mogła się kryć głęboka dolina przecież ;) Swoją drogą Ty też się chyba za czymś ukrywasz, skoro coraz rzadziej tu bywasz ;) Gadaj mi tu natychmiast, co się dzieje!

      Usuń
    2. Praca, kochana, praca. A nie ułatwiają mi jej pewne personalne gierki. Ale cóż, walczyć trzeba...

      Cieszę się że u Ciebie już wiosna :-*

      Usuń
    3. Ja się wcale nie cieszę, bo moja wiosna nie współgra z aurą! Nie lubię tak...

      Usuń
  7. Jaskiniowiec - fajna ksywka ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. "drogowka" mega film jak wszystkie filmy Smarzowskiego! też bylam w kinie i mnie rozlozył!!! Jaskiniowiec? chodzi o zarost czy o prostolinijność? heh.. dzialaj dzialaj..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też rozłożył, aczkolwiek mój mózg nie chce przyjmować do wiadomości, że wokół mnie dzieją się takie rzeczy...
      O włosy też, bo owłosiony jest totalnie ;) No i też o zapał w pewnych sprawach, hi hi ;D

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Ciut wyżej masz odpowiedź ;D Swoją drogą jeszcze żadna ksywa nie zrobiła tu tyle zamieszania :D

      Usuń
    2. W każdym razie powodzenia z Jaskiniowcem :D.

      Usuń
  10. Jaskiniowiec powiadasz... Już mi się podoba. :) Na początku posta zdębiałam, że coś mnie ominęło, ale jednak nie. Na szczęście potem wyjaśniłaś. Trzymam kciuki. MOCNO! :)I fajnie, że ze Strzelcem tak. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyda się, jak zawsze :) Na razie więcej nie piszę, bo wiadomo, jak to różnie bywa...
      No fajnie, fajnie, też się cieszę, bo mieć męskiego przyjaciela to cenna rzecz. Zwłaszcza gdy jest nim informatyk ;D

      Usuń
  11. Jak Jaskiniowiec zadbał o to, żebyś nie zasnęła? Jeśli odpowiedź brzmi: maczugą... :P

    hanibal

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest cywilizowany Jaskiniowiec, w kinie nikomu maczugą nie wygraża ;) Pogłaskał mnie po policzku. Dłonią ;P

      Usuń
    2. Dłonią?? Jak on śmiał? :P
      Nie wiedzialem, że Jaskiniowiec Dżentelman występuje w przyrodzie :)

      hanibal

      Usuń
    3. Bo zawsze to lepiej niż stopą ;P
      Nie? A ja myślę, że Ty też pod przykrywką Dżentelmena skrywasz takiego Jaskiniowca ;D

      Usuń
    4. Ale gorzej niż ustami. :P
      Hola hola seniorita :P
      Nie rzucamy bezpodstawnych oskarżeń :P Zdefiniuj "takiego Jaskiniowca", żebym mógł się do tego odnieść

      hanibal! :P

      Usuń
    5. Gdyby zrobił ustami, to mogłoby się źle skończyć... dla otoczenia źle ;P
      Nie mogę, to by za dużo zdradzało o Jaskiniowcu Właściwym ;) Ale wyżej znajdziesz w odpowiedziach, czemu Jaskiniowiec, to sobie dodaj dwa do dwóch :)

      Usuń
    6. E tam, źle kino w kinie, i to na jednym bilecie :D
      Jaskiniowiec właściwy widzę podobny jest do kanibala którego znam.:) To jak to jest, kto kogo ciągnie za włosy do jaskini? :D

      hanibal

      Usuń
    7. Czyżbyś już próbował takiego kina w kinie? :D
      Do jaskini on mnie. Ja jego za to ciągnę na ranczo, potrenować jazdę wierzchem ;D

      Usuń
    8. Nie, takie seanse są dla nielicznych, na poznańskie wejściówki :D
      Patrz, nie znaju Ciebie od tej strony :P Nie wiedziałem, żeś taka miłośniczka koni :P

      hanibal

      Usuń
    9. Wielu, co jadło wołowinę, też o tym nie wiedziało, kto wie, może i Ty o tym nie wiesz, a jesteś ;D

      Usuń
  12. Och, jak ja tęsknię za możliwością picia jakiegokolwiek alkoholu jak kompotu... o zgonie już nie mówiąc :P
    Czekamy na dalsze wieści w sprawie Jaskiniowca;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ani się obejrzysz i już będziesz znów mogła pić :) A zgon będziesz miała nieustająco, ze zmęczenia, więc uważaj, o co prosisz ;)

      Usuń
    2. No i masz, ściągnęła mnie Czerwona na ziemie :P

      Usuń
    3. Ja Cię tylko pocieszam! ;)

      Usuń
  13. Ja byłam na maratonie z "Władcy Pierścieni" i cóż, przyznaje, że zasnęłam :)
    Powodzenia, szczęścia i niech tam wszystko się układa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wcale się nie dziwię, nie żebym nie lubiła, ale taki patetyzm w takiej masie to jednak przesada ;)
      Przyda się, oj tak :)

      Usuń
  14. Maczuga - ważna sprawa ;))

    Cieszę się, że zgadzasz się ze mną, że Sęp był... bardzo niskich lotów. Tym bardziej zmotywowałaś mnie, że warto zobaczyć Drogówkę.

    tubycie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trudno się z tym nie zgodzić :D
      Jeśli już mam coś polecać, to najbardziej polecam... Django ;)

      Usuń
  15. Ja nie wiem czy wytrzymałabym 8h bez spania :D Na drogówce mi się strasznie nudziło, więc... Gratuluję wytrzymałości :) i trzymam kciuki za Ciebie i Jaskiniowca .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To na Sępa nawet nie próbuj iść, bo zaśniesz od razu, co wcale nie przeszkodzi Ci wiedzieć, o co chodzi ;)
      Przyda się :)

      Usuń